Polskie firmy transportowe będą znów interweniować w Brukseli w sprawie tak zwanego pakietu mobilności. To nazwa planowanych, unijnych przepisów, które - według przewoźników - zagrażają wielu polskim przedsiębiorstwom przewozowym. Spowodują one większe wydatki związane z wysyłaniem kierowców za granicę i bardziej skomplikowana organizacja pracy. 

Transportowcy planują prezentację w Brukseli szeregu ekspertyz pokazujących, jakie będą skutki wejścia w życie pakietu mobilności. To - w najgorszym scenariuszu - upadek nawet kilkunastu tysięcy polskich firm transportowych. A to może spowodować kłopoty nie tylko w polskiej, ale w całej europejskiej gospodarce. Teraz co czwarta ciężarówka jeżdżąca  w międzynarodowym transporcie po drogach Unii ma polską rejestrację. Ktoś musi tę masę towarową dowieźć do sklepów zachodniej Europy. Jeśli zaproponowane rozwiązania przejdą, będzie z tym duży problem - ostrzega Maciej Wroński ze Związku "Transport i Logistyka".

Transportowcy przypominają, że poprzednia Komisarz zajmująca się transportem chciała, żeby pakiet mobilności wszedł w życie jeszcze w tym roku. W najbliższych tygodniach federacje polskich firm transportowych będą chciały ten termin co najmniej opóźnić.

Firmom transportowym w pakiecie mobilności nie podoba się miedzy innymi zapis, przez który zawodowi kierowcy na jeden z czterech weekendów musieliby wracać do domu. Wszystko fajnie, ale kierowca akurat ma przejazd do Hiszpanii, z Hiszpanii do Włoch i dopiero później ma powrót do Polski - tego się po prostu nie da zrobić, a pakować go do busa, żeby jechał kilkanaście godzin w jedną stronę do Polski, potem w drugą, to chyba nie o to chodzi, ten kierowca będzie bardziej zmęczony - ostrzegali już wiele miesięcy temu właściciele firm transportowych w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Trudniejsza organizacja, wyższe koszty

Transportowcy sprzeciwiają się też zapisowi, według którego kierowcy w czasie weekendu nie mogliby nocować w kabinie ciężarówki, ponieważ idą za tym dodatkowe koszty, choćby wynajmu hotelowego pokoju. Konsekwencją tego będzie to, że wysyłanie pracowników do pracy za granicę będzie droższe. Tymczasem polskie firmy transportowe, które większości są przedsiębiorstwami rodzinnymi zatrudniającymi tylko kilku kierowców, nie będzie na to stać. "Niektórzy przewoźnicy mogą przez to zniknąć z rynku" - przewidują transportowcy. "Będą wtedy zatrudnieni w firmach francuskich, holenderskich, niemieckich i tym się to skończy" - dodają.

Federacje firm transportowych zwracają też uwagę na problemy logistyczne związane z wejściem w życie pakietu mobilności. Właściciele takich przedsiębiorstw to często osoby, które same były kierowcami zawodowymi, dorobiły się pewnych pieniędzy, założyły firmę. Nie sądzę, żeby ci ludzie byli w stanie na przykład poruszać się swobodnie i zatrudniać kierowców na podstawie prawa niemieckiego czy francuskiego. Ryzyko może wzrosnąć do tego stopnia, że część firm po prostu zaprzestanie działalności. A te osoby mają często zobowiązania w postaci kredytów czy rat - tłumaczy Maciej Wroński ze Związku "Transport i Logistyka".

Przedstawiciele federacji firm transportowych zwracają uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Najdalej idącym rozwiązaniem w tym zakresie jest przyjęty w sprawozdaniu Parlamentu wymóg posiadania siedziby w państwie, w którym lub do którego przewoźnik wykonuje większość operacji transportowych. Po wejściu w życie takiego wymogu polski przedsiębiorca obsługujący dostawy z całej Europy do firm położonych na terenie Niemiec, powinien przenieść działalność do tego kraju lub zrezygnować ze świadczenia dotychczasowych usług - przekonują przedstawiciele Związku Transport i Logistyka.







Opracowanie: