Prokuratorzy wojskowi i eksperci badali elementy wyposażenia samolotu Tu-154M, które po katastrofie trafiły do Moskwy. Pracowali w siedzibie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Tam zdeponowane są urządzenia z tupolewa.

W Mokswie pracowali dwaj prokuratorzy, pułkownik Anatol Sawa i major Jarosław Sej, oraz dwaj biegli z zakresu pracy automatyki lotniczej, osprzętu lotniczego i badania wypadków lotniczych. Brali udział w czynnościach prowadzonych przez rosyjskich śledczych. Przebadano kilkadziesiąt przedmiotów, elementów wyposażenia samolotu. Badane były m.in. urządzenia elektroniczno-nawigacyjne, w tym komputery nawigacyjne, urządzenia awioniczne, urządzenia sterowania i zegary pokładowe. Prokurator Sej twierdzi, że "zebrano bogaty materiał dowodowy".

Wczoraj do Smoleńska dotarła kolejna grupa polskich prokuratorów i ekspertów, by badać wrak Tu-154M. Wrak jest w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Naczelna Prokuratura Wojskowa twierdzi, że czynności w Smoleńsku czynności potrwają do końca września.

NPW wyjaśniła, że efekty pracy polskich biegłych i prokuratorów w Moskwie oraz Smoleńsku zostaną wykorzystane do przygotowania kompleksowej opinii na temat okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. Zespół ekspertów mający przygotować taką opinię został powołany na początku sierpnia tego roku przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie prowadzącą śledztwo w sprawie wypadku.