W Polsce mamy zardzewiałe zwrotnice i psującą się sygnalizacją. Torowiska są tak stare i powykrzywiane, że na niektórych odcinkach pociągi jadą z prędkością 30 km na godzinę. Średni wiek wagonu to 28 lat. Eksperci nie mają wątpliwości: mając taką infrastrukturę wypadków na kolei nie unikniemy - przekonuje "Fakt". Zapraszamy na piątkowy przegląd prasy.

Hiszpanie od lat dbali o rozwój swojej kolei, inwestowali w nią ciężkie miliony euro. A mimo to doszło tam do potwornego wypadku. Eksperci tłumaczą: to był błąd ludzki.

W Polsce mamy mamy bardzo zły stan infrastruktury kolejowej. Podobnego zdania jest Najwyższa Izba Kontroli, która już ujawniała część najnowszego raportu na temat stanu kolei w Polsce. Kontrolerzy nie zostawiają na nich suchej nitki. - 60 proc. linii kolejowych i 30 proc. rozjazdów funkcjonuje tylko pod warunkiem ograniczenia prędkości, a awarie usuwa się ze zwłoką sięgająca od 8 do 24 miesięcy - alarmuje NIK. Te zaniedbania zbierają swoje żniwa. W ubiegłym roku w wypadkach kolejowych zginęło w Polsce 272 osoby, a 200 zostało ciężko rannych - podaje "Fakt".

W piątkowym wydaniu tego dziennika poruszana jest także sprawa zaniedbania na kolonii w Krzeczkowie, na której wypoczywał 13-letni chłopiec. Dziecko zginęło w drodze do domu, kiedy odesłali je opiekunowie. Chłopiec sam poszedł do lasu na grzyby, wykąpał się w ubraniu - to właśnie za te przewinienia organizatorzy obozu harcerskiego wyrzucili Mateusza - podaje "Fakt".

Organizatorzy wypoczynku uparcie milczą na temat tego, co takiego chłopiec zrobił, że trzeba było go wydalić.  Sprawiał kłopoty wychowawcze. Decyzja nie zapadła od razu, tylko po kilku dniach - ucina Marcin Mikołajczyk, komendant harcerskiej bazy obozowej w Krzeczkowie. Kuratorium wyjaśnia okoliczności tej tragedii.

"Dziennik Gazety Prawnej"

Maciej Miłosz, dziennikarze dziennika, rozmawia z Piotrem Dudą, przewodniczący NSZZ "Solidarność". Obejmując stanowisko szefa "S", mówił pan, że związek będzie odchodzić od polityki, ale pojawił się pan na konwencjach PiS i Solidarnej Polski. Zarzuca pan premierowi, że jest tchórzem, bo odgrodził się od ludzi płotem, ale to pan wyszedł z komisji trójstronnej - zapytał Miłosz.

Duda odpowiedział w ten sposób: Jestem nazywany związkowym bandytą, kibolem z maczetą - przestałem się tym przejmować. A moje stwierdzenie, że premier kłamał, jest prawdziwe. Miał przyjść na komisję trójstronną po miesiącu, mieliśmy debatować na temat rozliczenia czasu pracy w okresie dwunastu miesięcy. Przyszedł, ale po dwóch miesiącach. Ktoś może oceniać, że jestem tchórzem, bo wyszedłem z komisji trójstronnej. A ja mówię, że nie będę uwiarygodniał pseudodialogu uprawianego przez Donalda Tuska.

W piątkowym wydaniu "DGP" znajdziemy także informacje o opiece medycznej. Instytucja lekarza rodzinnego miała być filarem, na którym stanie cała służba zdrowia. Jednak dziś ledwo dycha - podaje dziennik. Nawet Komisja Europejska zauważyła ten bezsens, o czym pisze w raporcie z lipca tego roku. Rzecz w tym, że przy większej niż średnia unijna liczbie łóżek szpitalnych przypadających na 100 tys. mieszkańców (4,4 w porównaniu z 3,6) kiepsko u nas z dostępnością do pomocy medycznej. Autorzy raportu upatrują przyczyny tego zjawiska właśnie w małej liczbie lekarzy rodzinnych. W efekcie mamy system drogi, niewydajny i niestabilny - podsumowuje "DGP".

"Gazeta Wyborcza"

Myślę, że za parę dni wszystko stanie się jasne i ktoś zażąda okupu. Bo było to typowe zachowanie rabusiów – opowiada naoczny świadek uprowadzenia w Syrii polskiego fotoreportera Marcina Sudera w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Jak mówią rozmówcy "Wyborczej", Suder dojechał do Sarakib w poniedziałek. W środę rano został porwany podczas napadu na miejscowe biuro prasowe opozycji. Nocowały w nim w sumie cztery osoby – oprócz Polaka Manhal Barisz, znany działacz syryjski i dziennikarz, który sprawuje pieczę nad biurem, Mohamed al-Chalid i Mahmud Hilal. O 11 rano mieszkanie zaatakowało ok. ośmiu zamaskowanych mężczyzn. Wszyscy spaliśmy zwyjątkiem Manhala, który wstał i podłączał internet. Manhal próbował walczyć i przeszkodzić im, żeby nie zabrali Marcina. Reszcie napastnicy od razu związali ręce i krzyczeli „Zamknijcie się” – opowiada Al-Chalid. Manhala pobili, a Marcina zabrali ze sobą - ustaliła "Gazeta Wyborcza".

W "Wyborczej" opisana jest także nowa misja ministra Biernackiego. Che on iść śladami premiera Davida Camerona, który w poniedziałek ogłosił „krucjatę przeciw pornografii” - podaje "Wyborcza". Niszczy niewinność i dzieciństwo naszych dzieci. Jako polityk i ojciec czuję, że nadszedł czas, by działać – mówił brytyjski premier. Jego rząd porozumiał się z największymi dostawcami internetu. Do końca roku założą na swoich łączach filtry rodzinne. Oznacza to, że ci Brytyjczycy, którzy będą chcieli obejrzeć film lub strony pornograficzne, będą musieli wystąpić do dostawcy internetu o zdjęcie blokady.