Nie tylko inspektorzy ochrony środowiska podejrzewają, że po wejściu w życie ustawy śmieciowej niektóre firmy odbierające odpady postępują nieuczciwie. "Samorządy nie dbają o bezpieczeństwo mieszkańców. Liczy się cena i najbliższe wygrane wybory" - przekonuje Wojciech Byśkiniewicz, właściciel najnowocześniejszej w kraju sortowni odpadów. Według niego, Polsce grozi śmieciowa katastrofa na miarę Neapolu.

Przetargi na wywóz i zagospodarowanie odpadów wygrywają firmy, które często proponują wyjątkowo niskie i nierealne ceny. Aby biznes się opłacał, śmieci w nieprzetworzonej postaci - tak twierdzi Byśkiniewicz - trafiają najczęściej na legalne i nielegalne wysypiska. Jeśli surowce wtórne nie będą odzyskiwane, to za kilka lat odpadów nie będzie już gdzie składować. Samorządy nie dorosły do tej ustawy i nie dbają o bezpieczeństwo mieszkańców, przyszłość i to, co się z tymi odpadami będzie działo. Jak ktoś się zajmie się tymi odpadami to w Polsce może dojść do sytuacji jak w Neapolu. Śmieci będą zalegać, bo nie będzie gdzie ich zawieźć, jeśli nie będą powstawać nowoczesne instalacje - przekonuje przedsiębiorca. Jego firma, która odzyskuje ponad 60 procent surowców jest trzy razy droższa od tych, które zaczęły funkcjonować na rynku po wprowadzeniu nowej ustawy.

Byśkiniewicz skarży się, że nowa ustawa śmieciowa utrudniła współpracę jego firmy z lokalnymi władzami. Samorząd zwraca uwagę tylko i wyłącznie na cenę. Urzędników nie interesuje przetwarzanie śmieci, recykling - podkreśla. Firma, która wywiezie jak najwięcej odpadów na wysypisko, jest tańsza, bo nie ma kosztów przetwarzania odpadów. Nie ma nic tańszego niż pani na wadze i pan ze spychaczem na wysypisku - tłumaczy. My mamy coraz mniej klientów. Instalacja działa już dwie godziny krócej niż wcześniej - dodaje.