Zakończyła się akcja ratunkowa w Zakładach Górniczych Polkowice-Sieroszowice na Dolnym Śląsku. Tysiąc metrów pod ziemią z nieznanych na razie powodów spadł strop na operatora spycharki. Ratownicy wydobyli już mężczyznę na powierzchnię ziemi.

Górnik czuje się dobrze, chociaż jest osłabiony po tych dramatycznych przeżyciach. Obecnie znajduje się pod opieką lekarzy - chodzi o wyeliminowanie ze 100-procentową pewnością jakichkolwiek obrażeń ciała.

Akcja ratunkowa na szczęście była wyjątkowo sprawna, ratownicy wydostali mężczyznę na powierzchnię w ciągu niecałej godziny. Cała sprawa skończyła się tak dobrze, bo górnik w momencie zarwania stropu zdołał schować się do kabiny podziemnej spycharki. Teraz feralny rejon kopalni został zamknięty, a najprawdopodobniej jutro pod ziemię zjedzie komisja górnicza, aby zbadać przyczyny wypadku.