SLD składa wniosek o powołanie komisji śledczej mającej zbadać likwidację WSI i publikację raportu weryfikacyjnego. Sojusz zarzuca autorom dokumentu poważne błędy dekonspirujące polskich oficerów wywiadu, którzy są w tej chwili za granicą. Z kolei PO powołuje zespół, który zbada skutki opublikowania raportu.

Jak dowiaduje się reporter RMF FM Przemysław Marzec, może chodzić o agentów w takich krajach jak Liban, Izrael (Wzgórza Golan) i Gruzja. Część z oficerów pracuje w misjach pokojowych ONZ. Oczywiście, nie służą tam jako oficerowie WSI. Wszak praca wywiadowcza była dotąd tajemnicą.

Drugi poważny błąd, o którym mówi lewica, dotyczy gen. Andrzeja Tyszkiewicza – pierwszego dowódcy w Iraku, który - według raportu - jest oficerem WSI szkolonym w Związku Radzieckim. A Tyszkiewicz nigdy oficerem WSI nie był.

Zresztą takich przypadków w raporcie jest co najmniej dziesięć. Jeden z nich dotyczy chociażby obecnego attache w Rosji – Andrzeja Lewandowskiego. Kolejna sprawa dotyczy Mariusza Marczewskiego, który w raporcie wymieniany jest jako żołnierz WSI pracujący pod przykryciem. Problem w tym, że on nigdy nie był zawodowym żołnierzem.

Premier do konkretnych zarzutów nie odnosi się. Widzi zmasowany kontratak układu z udziałem pracowników mediów. Znaczna część mediów wchodzi w inną rolę niż ta, która powinna być przez media spełniona w warunkach państwa demokratycznego - stwierdził Kaczyński.

Skąd zatem błędy w raporcie? Ten raport na pewnym etapie po prostu szlag trafił i trzeba było z tego jakoś wybrnąć - wyjaśnia poseł Bogdan Zdrojewski z PO. Posłuchaj relacji Przemysława Marca: