Policyjne związki zawodowe ogłosiły protest – informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Po spotkaniu z szefem MSWiA Jerzym Millerem związkowcy twierdzą, że nie otrzymali żadnych gwarancji wypłat zaległych świadczeń do końca roku. Na 1 grudnia zapowiadają kilkutysięczną manifestację przed Kancelarią Premiera. KGP przyjmuje tę decyzję, ale apeluje o wyrozumiałość.

Pikieta pod kancelarią Donalda Tuska pieniędzy raczej nie przyniesie. Związkowcy mają tego świadomość. Ich szef Antoni Duda zaznaczył, że chodzi o zwrócenie uwagi na to, jak rząd obchodzi się z policją. Będziemy chcieli pokazać swoje niezadowolenie, jak traktuje się policjantów – funkcjonariuszy państwowych, od których wymaga się dyscypliny i posłuszeństwa, natomiast nasze należności i zobowiązania wobec nas są ignorowane - stwierdził.

Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski ze spokojem przyjął decyzję związków. Skromny budżet to nie nasza wina - powiedział. Jest to efekt pewnej koniunktury gospodarczej, na którą mało kto w tym momencie może mieć wpływ. Wszystko to zależy od wpływów do budżetu państwa - zaznaczył. Sokołowski dodał, że przyszłoroczny budżet policji będzie wyższy aż o 7 proc. Związki ripostują: Fakt – wyższy od tegorocznego, tyle że po kilkusetmilionowych cięciach.

Konflikt dotyczy zaległości w wypłatach świadczeń socjalnych dla funkcjonariuszy, które tylko w policji – według związkowców – wynoszą około 130 milionów złotych. W związku z zaległościami w połowie października funkcjonariusze zdecydowali o rozpoczęciu akcji protestacyjnej. Komenda Główna Policji przyznaje, że te pieniądze policjantom się należą i zapewnia, że będą wypłacane "w miarę możliwości budżetowych". Dodaje jednak, iż priorytetem jest wypłacanie pensji, zakup paliwa do radiowozów, bieżące utrzymanie jednostek oraz systemu teleinformatycznego.