Sąd okręgowy w Koninie uchylił tymczasowy areszt dla policjanta z komendy powiatowej w Kole w Wielkopolsce. Mężczyzna został zatrzymany pod koniec października pod zarzutem prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Śledztwo po kwietniowym wypadku z jego udziałem prowadziła konińska prokuratura. Po jego zakończeniu do sądu trafił wniosek o tymczasowe aresztowanie funkcjonariusza. Sąd do wniosku się przychylił. Zażalenie na postanowienie pierwszej instancji złożył jednak obrońca Michała W. Wczoraj sąd wypuścił podejrzanego na wolność. Postanowienie o uchyleniu aresztu jest prawomocne. Śledczy nie mają możliwości złożenia odwołania.

W uzasadnieniu postanowienia, sąd tłumaczy, że nie ma obawy matactwa ze strony Michała W. Przyznał rację obronie, uznając również, że podejrzany nie będzie wpływał na zeznania kluczowych świadków w procesie - Jolanty R. i Dariusza J., którzy są jednocześnie podejrzani o składanie fałszywych zeznań. Obydwoje przyznali się wcześniej do tego, że mówili nieprawdę. Zaznaczyli jednak, że robili to z własnej woli i nikt nie wywierał na nich nacisku.

W ocenie sądu drugiej instancji to, że główny podejrzany Michał W. nie przyznaje się do winy - również nie może być przesłanką do stosowania aresztu. Wobec mężczyzny nie zastosowano też żadnych środków wolnościowych w postaci np. dozoru policji czy zakazu opuszczania kraju. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Dzień po zatrzymaniu Michała W. przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Policji, komendant KPP w Kole zdecydował o zawieszeniu policjanta w czynnościach. Według Ustawy o Policji, zawieszenie funkcjonariusza może nastąpić na okres trzech miesięcy. Są jednak odstępstwa od tej reguły, które dają możliwość przedłużenia okresu zawieszenia, jeśli wobec funkcjonariusza toczy się postępowanie karne.

Tragiczny wypadek

W całej sprawie chodzi o wypadek drogowy w miejscowości Zielenie w Wielkopolsce. Zderzyły się wówczas dwa samochody osobowe. W jednym z nich jechało starsze małżeństwo. Kierujący autem 86-latek zeznał, że wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, nie zauważył nadjeżdżającego samochodu i doprowadził do zderzenia. Żona 86-latka pamięta i zeznała policjantom, że drugim autem kierował młody mężczyzna.

W wypadku uczestniczył Michał W., który wg naszych nieoficjalnych ustaleń miał namawiać funkcjonariuszy drogówki, którzy przyjechali na miejsce - by to oni, zamiast niego poddali się badaniu alkomatem. Mężczyzna twierdził też, że to nie on siedział za kierownicą osobowego Opla. Tę wersję potwierdzało też dwoje wspomnianych świadków.

Dowody zabezpieczone na miejscu, w tym ślady biologiczne z pojazdu nie zostały jednak przeanalizowane przez śledczych z Prokuratury Rejonowej w Kole. Kilka tygodni przeleżały w szafie na komendzie. Krótko po wypadku miejscowy prokurator Dariusz Kwiatkowski umorzył śledztwo. Między innymi po naszej publikacji wznowiła je Prokuratura Okręgowa w Koninie. Śledczy uznali, że sprawa została umorzona przedwcześnie. Ich ustalenia potwierdziły, że pojazdem kierował funkcjonariusz KPP w Kole Michał W.

Spotkanie z naczelnikiem

Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie, prok. Aleksandra Marańda - wobec prokuratora z Koła, który umorzył śledztwo, nie wyciągnięto jak na razie żadnych konsekwencji. Od tego jest Biuro Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że zawieszony w czynnościach funkcjonariusz dziś rano spotkał się w budynku KPP w Kole z naczelnikiem wydziału kryminalnego, w którym służył - Zbigniewem Brulińskim, który w dniu wypadku, w kwietniu przyjechał na miejsce zdarzenia. Powiadomiony o tym prokurator dyżurny odmówił wówczas za jego namową przyjazdu do m. Zielenie. Wszystkie czynności wbrew przepisom miał więc wykonywać bezpośredni przełożony policjanta uczestniczącego w zdarzeniu. Wizyta podejrzanego w komendzie byłaby o tyle uzasadniona, o ile zasądzono by wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru. Jego dokładną formę ustala się wówczas z miejscowym komendantem. Przypomnijmy - wobec Michała W. nie zastosowano jednak żadnych środków wolnościowych.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Są zarzuty dla Artura Zawiszy. Jechał bez prawa jazdy, potrącił rowerzystkę

Opracowanie: