Funkcjonariusz policji zostawił magazyn broni pod Warszawą, aby rozwieźć do domów pijanych przełożonych - ujawnia "Rzeczpospolita". Po imprezie karnawałowej 4 marca w Górze Kalwarii dwóch policjantów postanowiło sobie zafundować prywatnego kierowcę. Wezwali dyżurnego funkcjonariusza ze Stołecznego Wydziału Doskonalenia Zawodowego, by odwiózł ich do domów, bo są po spożyciu alkoholu.

Wydarzenie miało miejsce koło północy, a policjant, aby spełnić polecenie przełożonych, zostawił bez opieki ośrodek szkolenia w Tomicach pod Piasecznem. Znajduje się tam m.in. dobrze zaopatrzony magazyn broni.

Trwa postępowanie wyjaśniające, ponieważ obaj, pijani wówczas, policjanci zaprzeczają, by ich odwieziono. Stanowisko stracił już z-ca Naczelnika Wydziału Doskonalenia Zawodowego Komendy Stołecznej Policji.

Ci panowie potraktowali podwładnych, jak darmowych szoferów na posyłki - mówi "Rzeczpospolitej" osoba z policji.