Po akcji antyterrorystów, szukających wytwórni amfetaminy, 87-letni mieszkaniec wsi pod Otwockiem ma złamany nos i siedem szwów na twarzy, a w trakcie akcji stracił przytomność - informuje "Życie Warszawy". Nad ranem mężczyzna usłyszał walenie do drzwi.

Kiedy je otworzył, dwóch zamaskowanych i uzbrojonych policjantów chwyciło go za barki i z całej siły rzuciło na beton przed wejściem. Mężczyzna uderzył głową o beton, zalał się krwią, stracił przytomność. Kilku innych antyterrorystów skuło jego 81-letnią żonę i pozostałych trzech członków rodziny. W czasie przeszukiwania mieszkania starszy człowiek cały czas leżał na betonie. Trwało to prawie godzinę. Gdy jedna ekipa przeszukiwała dom, druga szturmowała budynek na podwórzu. Mieszka w nim ciężko chory (od 20 lat nie wstaje z łóżka) syn pana Henryka z żoną.

Policjanci nic nie znaleźli. Trzem osobom kazali się tylko stawić na przesłuchanie w komendzie. Nikt nie usłyszał zarzutów. Policjanci nikogo nie przeprosili.

Na zachowanie mundurowych poszkodowani złożyli skargę m.in. do Komendy Głównej Policji, rzecznika praw obywatelskich i prokuratora generalnego.

Maciej Karczyński, rzecznik komendanta stołecznego pytany o obrażenia u pana Henryka stwierdził, że "starszy mężczyzna sam się przewrócił"- czytamy w gazecie.