Według policji, jeden z zatrzymanych podczas sobotniego protestu przedsiębiorców ma „powszechne objawy zakażenia”. Mężczyzna ten przyjechał do Warszawy ze Śląska. Jest jednym z siedmiu zatrzymanych osób.

Policja poinformowała, że chodzi o mężczyznę, którego zatrzymano w sobotę za znieważenie funkcjonariusza na służbie. Do tej pory przebywał on w pomieszczeniu dla zatrzymanych, ale stwierdzono u niego "powszechne objawy zakażenia". Jednocześnie policja zaznacza, że wywiad przeprowadzony w kierunku Covid-19 jest ujemny i obecnie nie można mówić o zakażeniu koronawirusem.

Mężczyzna przyjechał do Warszawy ze Śląska, gdzie występuje wiele ognisk zakażeń.

Obecnie nie można mówić o zakazaniu i liczymy, że tak pozostanie. Jednak cała sytuacja pokazuje, jak niebezpiecznym zjawiskiem jest gromadzenie się. W tym przypadku pozytywny wynik u jednego z uczestników stanowił realne zagrożenie dla innych osób, w tym policjantów i dziennikarzy pracujących na miejscu - oświadczył rzecznik prasowy KSP nadkom. Sylwester Marczak.

I dodał: W sobotę znowu mieliśmy do czynienia z nielegalnym zgromadzeniem.

 

Sobotni protest przedsiębiorców rozpoczął się po południu na placu Defilad w Warszawie; jego uczestnicy gromadzili się z biało-czerwonymi flagami i transparentami z logo strajku. W pewnym momencie uczestniczący w proteście udali się pieszo chodnikami w kierunku Pałacu Prezydenckiego, a dalej - pod Sejm.

W związku z ignorowaniem przez demonstrantów komunikatów policji z informacją, że w związku ze stanem epidemii grupowanie się jest zabronione, funkcjonariusze m.in. legitymowali zatrzymywali uczestników protestu. Zatrzymano łącznie 7 osób, w tym inicjatora protestu Pawła Tanajno. Policja nałożyła 7 mandatów, skierowała 80 wniosków do sądu o ukaranie oraz 180 wniosków do inspekcji sanitarnej.

 

Policja zaznacza, że zatrzymanie Tanajno miało związek z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Miało do tego dojść w dwóch różnych miejscach i polegało m.in. na szarpaniu i popychaniu policjantów. Tanajno obecnie przebywa on w pomieszczeniu dla zatrzymanych. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, który rozpatrzył jego zażalenie na zatrzymanie uznał - jak przekazała policja - że było ono legalne zasadne i prawidłowe.

Jak informował Onet, lider protestu zadzwonił w trakcie manifestacji na numer alarmowy i zgłosił, że jest "obywatelem na spacerze i właśnie został otoczony przez 200 policjantów".