Stołeczna policja bada sprawę spalenia kukły z podobizną premiera Rosji Władimira Putina. Do incydentu doszło w sobotę podczas demonstracji przed ambasadą Federacji Rosyjskiej.

Incydent miał miejsce dzień przed pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Przed ambasada rosyjską zgromadziło się ok. dwóch tysięcy osób. Demonstranci przynieśli m.in. kukłę przedstawiającą Putina, którą pod koniec manifestacji spalili, krzycząc "morderca". Chwilę później skandowali: "Teraz Tusk".

W trakcie demonstracji, która zakończyła się ostatecznie przed Pałacem Prezydenckim, policja zatrzymała związanego z "Naszością" Filipa Rdesińskiego, byłego prezesa publicznego poznańskiego Radia Merkury. Mężczyzna został po przesłuchaniu zwolniony, usłyszał zarzuty zakłócania porządku i używania środków pirotechnicznych.