Przed groźnymi dla zdrowia i życia dopalaczami ostrzega policja. Substancja, którą ciężko zatruło się kilkanaście osób z Trzebiatowa w woj. zachodniopomorskim może wciąż być na rynku – wynika z ustaleń śledczych.

Niebezpieczne dla zdrowia i życia dopalacze mogły trafić od handlarza z Trzebiatowa niemal wszędzie. Zatrzymany w sprawie masowego zatrucia lokalny diler Aleksander N. miał rozsyłać pocztą dopalacze po całej Polsce - dowiedziała się nieoficjalnie reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska.

W grę wchodzi kilkaset, a nawet kilka tysięcy porcji substancji, która wywołuje m.in. skrajne pobudzenie, ale też powoduje utratę przytomności, omamy i zaburzenia oddychania. Przed zbliżającymi się wakacjami policja ostrzega, że nie ma bezpiecznych dopalaczy, a ich przyjmowanie może prowadzić do uzależnienia i wyniszczenia organizmu.

Apelujemy - nie kupuj i nie próbuj zażywać jakichkolwiek substancji nieznanego pochodzenia. To po prostu grozi utratą zdrowia a nawet śmiercią - zaznaczył w ostatnim komunikacie rzecznik policji Mariusz Ciarka. Nie ma bezpiecznych dopalaczy - dodał.



20 osób w szpitalu po zażyciu substancji z Trzebiatowa

W całym województwie zachodniopomorskim z powodu dopalaczy do szpitali w ostatnich dniach trafiło już 20 osób, z czego 17 to mieszkańcy Trzebiatowa. Najmłodsza pacjentka ma zaledwie 14 lat.

Kilkanaście osób z Trzebiatowa trafiło do szpitali w Gryficach, Kołobrzegu i Szczecinie z objawami zatrucia środkami psychoaktywnymi, prawdopodobnie dopalaczami.

Do szpitala w Gryficach trafiły w środę kolejne trzy osoby z takimi samymi objawami. Stan dwóch z nich był bardzo ciężki. W gryfickim szpitalu znajdowało się w środę także siedmioro młodych ludzi, przywiezionych tam z takimi objawami w poniedziałek i we wtorek.

Pozostałe osoby z Trzebiatowa przetransportowano do Szczecina i Kołobrzegu. Dwie z nich, w najcięższym stanie, są utrzymywane w śpiączce farmakologicznej. Wstępne wyniki badań potwierdziły, że zatruły się dopalaczami.

Trzy miesiące w areszie

Mężczyzna podejrzany o handel dopalaczami spędzi najbliższe trzy miesiące w areszcie - zdecydował w czwartek sąd. Osiemnastolatek miał wprowadzić na rynek dopalacze, przez które w szpitalach znalazło się kilkanaście osób z Trzebiatowa.

Sąd Rejonowy w Gryficach zastosował wobec Aleksandra N. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala. Jak dodał, "Sąd uznał, że zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzuconego mu czynu".

Według rzecznika, zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego było konieczne ze względu na charakter czynu - zagrożonego karą pozbawienia wolności do ośmiu lat i potrzebę zapewnienia prawidłowego toku śledztwa. Jak dodał, zdaniem prokuratury podejrzany może w obawie przed surową karą uciec lub się ukrywać, albo wpływać na relacje osób, które mają związek ze sprawą.

Postanowienie sądu nie jest prawomocne i przysługuje na nie zażalenie do Sądu Okręgowego w Szczecinie, ale jest natychmiast wykonalne.

Mężczyzna usłyszał w środę zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia wielu osób przez wprowadzenie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji psychoaktywnych, czym działał na szkodę zatrutych osób.

(nm)