6 polskich marynarzy, którzy ocaleli z katastrofy statku Baltic Ace, wróciło już do kraju. Jednostka, na której służyli, zderzyła się z cypryjskim kontenerowcem na Morzu Północnym. W wypadku zginęło 5 osób, a 6 uznaje się za zaginione.

O powrocie Polaków do kraju poinformował Janusz Łęgowski, rzecznik Morskiej Agencji Gdynia. To właśnie za pośrednictwem tej instytucji zatrudniono 10 z 11 Polaków, którzy pracowali na Baltic Ace. Marynarze, m.in. kapitan samochodowca, wrócili do kraju i są już w swoich domach - oświadczył Łęgowski. Podkreślił, że rozbitkowie i ich rodziny nie życzą sobie rozgłosu i nie zamierzają spotykać się z mediami.

W najbliższych dniach do kraju mają  trafić ciała dwóch polskich marynarzy, którzy zginęli w katastrofie. Nadal nic nie wiadomo o trzech marynarzach uznanych za zaginionych.

Zderzenie na Morzu Północnym

W środę wieczorem pływający pod banderą Bahamów samochodowiec Baltic Ace zderzył się z cypryjskim kontenerowcem Corvus J. Wśród 24-osobowej załogi Baltic Ace było 11 Polaków. Sześciu z nich uratowano, dwóch zginęło, a trzech formalnie ma status zaginionych. Oprócz Polaków na statku zatrudnieni byli też Bułgarzy, Ukraińcy i Filipińczycy.

Od czwartkowego wieczoru wszyscy polscy rozbitkowie znajdowali się razem w Rotterdamie. Wcześniej byli w szpitalach w Belgii i Holandii. II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz informował w ubiegłym tygodniu, że ich stan jest dobry.

Ministerstwo transportu poinformowało, że Polska będzie zabiegać o udział w badaniu przyczyn zderzenia. W związku z tym, że wypadek miał miejsce na wodach międzynarodowych, to zgodnie z prawem europejskim i międzynarodowym organem uprawnionym do badania wypadków morskich jest organ państwa bandery statku, tzn. w tym przypadku albo Cypru, albo Bahamów. To one muszą między sobą uzgodnić, który organ będzie kierował badaniem. Polska jako "państwo istotnie zainteresowane" będzie zabiegała o to, aby dołączyć do badania wypadku prowadzonego przez Cypr lub Bahamy - oświadczył rzecznik resortu Mikołaj Karpiński.