Czy to prezydencka strategia kreowania się na obrońcę inteligencji? Lech Kaczyński jest przeciwny rządowym propozycjom zmian w podatkach dla naukowców, artystów i dziennikarzy.

Projektu rządu pozbawia naukowców, artystów i dziennikarzy możliwości naliczania 50 procent kosztów uzyskania przychodu. Zniesienie tego przywileju oznacza konieczność płacenia wyższych podatków.

Czy sprzeciw prezydenta oznacza weto, jeśli posłowie przyjmą te propozycje? Pytany o to Maciej Łopiński, rzecznik prezydenta twierdzi, że jeszcze za wcześnie o tym mówić. Prezydent chce się zapoznać z argumentami środowiska, które protestuje przeciwko rządowemu pomysłowi. Łopiński powiedział jednak, że opinia prezydenta jest już ugruntowana: Tym grupom społecznym nie wiedzie się w Polsce najlepiej i pan prezydent nie ocenia tego pomysłu dobrze.

Może więc chodzi o to, aby prezydent zaczął być postrzegany jako obrońca twórców przed bezdusznym fiskusem i propozycjami PiS-owskiego rządu: Proponowałbym, żebyśmy nie analizowali posunięć prezydenta czy rządu w kategoriach gry. To jest troska o to, żeby różne grupy społeczne mogły osiągać stosowny standard - dodaje Łopiński. Co oznacza poparcie przez prezydenta naukowców? Posłuchaj relacji reportera RMF Tomasza Skorego:

Propozycje zmian podatkowych zakładają obniżenie od 2007 roku kosztów uzyskania przychodu z 50% do 20%. Naukowcy protestują, przypominając, że ów przepis ma kilkudziesięcioletnią tradycję; prawo do nich otrzymali naukowcy i twórcy jeszcze przed II wojną światową. Rząd twierdzi, że zyska na tym 300 mln zł, które mają trafić do ośrodków naukowych – tym samym akademicy z własnej kieszeni będą dofinansowywać swoją branżę, a rząd będzie mógł pochwalić się wyższymi nakładami… na naukę.