Pojemnik po płynie do spryskiwaczy z palącą się lampką - tak wyglądała bomba, skonstruowana prawdopodobnie przez 42-letniego męża nauczycielki z Warlubia w województwie kujawsko-pomorskim. Ładunek znaleziono pod samochodem kobiety wczoraj.

Pojemnik po płynie do spryskiwaczy z palącą się lampką - tak wyglądała bomba, skonstruowana prawdopodobnie przez 42-letniego męża nauczycielki z Warlubia w województwie kujawsko-pomorskim. Ładunek znaleziono pod samochodem kobiety wczoraj.
Specjaliści z zespołu minersko-pirotechnicznego z Komendy Wojewódzkiej Policji z Bydgoszczy /Andrzej Damazy /PAP

Z ekspertyzy laboratorium kryminalistycznego wynika, że materiał wybuchowy użyty do skonstruowania bomby mógł zabić. 

Jak donosi reporter RMF FM, we wspomnianym pojemniku były jeszcze dwa mniejsze. Jeden - po lodach - wypełniony był petardami. Drugi - po soku - nieustaloną masą pirotechniczną. Wszystko było podłączone do budzika i 9-voltowej baterii.

Co ciekawe, według nauczycielki budzik wykorzystany w tej konstrukcji pochodzi z jej domu.

35-letnia kobieta od dwóch lat jest skonfliktowana z mężem. Są w trakcie rozwodu.

Wiadomo, że samochód od piątku zaparkowany był w garażu, do którego ma dostęp tylko ona i właśnie jej mąż. Prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku usiłowania zabójstwa. 

(j.)