Dzieci z Goczałkowic - Zdroju na Śląsku mają dziś wolne. Z powodu intensywnego deszczu lekcje w podstawówce i gimnazjum zostały odwołane. W gminie ogłoszono alarm przeciwpowodziowy. Po opadach część ulic znalazła się pod wodą. Zalane zostały też domy.

Na razie nie ma potrzeby dodatkowego zarzucania wody ze Zbiornika Goczałkowickiego - dowiedziała się reporterka RMF FM. W zbiorniku wciąż jeszcze jest sporo miejsca. Wczoraj wylał potok Goczałkowicki. Dziś woda zaczęła już opadać. Lokalne potoki podtopiły jednak budynki i ulice. 

Pracownicy urzędu gminy w Goczałkowicach - Zdroju wyruszyli w teren, żeby sprawdzić czego najbardziej brakuje mieszkańcom. Część z nich razem ze strażakami już wczoraj zabezpieczyła swoje domy workami z piaskiem.

Intensywnie padać zaczęło wczoraj około godziny 16. Mieszkańcy mówią, że takiej ściany deszczu nigdy nie widzieli. Lokalnie na Śląsku spadło w nocy 106 litrów wody na metr kwadratowy w ciągu zaledwie kilku godzin. Niestety również dzisiaj synoptycy zapowiadają w regionie opady.

Po nocnych nawałnicach pasażerowie powinni spodziewać się utrudnień na trasie kolejowej Katowice - Bielsko-Biała. Zalany został tunel na drodze wojewódzkiej nr 933 w Pszczynie - tam też zebrał się sztab kryzysowy. Mieszkańcy miejscowości mogą liczyć na jednorazowy zasiłek w wysokości do 6 tysięcy złotych. Po pomoc można się zgłaszać w gminnych ośrodkach pomocy społecznej. Później będzie można starać się jeszcze o dodatkowe pieniądze np. na remont zalanego domu.

Pszczyna już wnioskuje o około 1,5 mln złotych.

Wypompowywanie wody z zalanych miejsc może potrwać nawet dwa, trzy dni. Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje na terenie całego powiatu pszczyńskiego oraz w miejscowościach powiatu bielskiego: Czechowicach-Dziedzicach, Wilamowicach i Bestwinie.

Przez kilka godzin zalane było torowisko w Czechowicach-Dziedzicach. Część pociągów była kierowana na objazdy. Ruch udało się przywrócić po godzinie 10 we wtorek.