Prokuratura chce umorzenia śledztwa w sprawie podpalenia mieszkania policjanta w Gdańsku - dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Wydane już w tej sprawie postanowienie nie jest jeszcze prawomocne. Powód umorzenia to niewykrycie sprawcy.

Prokuraturze do dziś nie udało się ustalić, kto w kwietniu tego roku podpalił budynek, w którym mieszkał policjant. Śledczy długo nie chcieli potwierdzić naszych nieoficjalnych informacji o tym, że było to podpalenie. Teraz przyznają, że ktoś podłożył ogień bezpośrednio przed wejściem do mieszkania funkcjonariusza.

To miało miejsce na klatce schodowej, przy drzwiach zewnętrznych do mieszkania. Tak ustalił biegły po przeprowadzonych badaniach i zabezpieczeniu substancji na miejscu zdarzenia - powiedziała nam Jolanta Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście. Policjant był wtedy w swoim mieszkaniu. Sam próbował gasić pożar, ale ogień w częściowo drewnianym budynku bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Funkcjonariusz został poparzony. Najpierw odmówił przewiezienia do szpitala. Ostatecznie jednak musiał tam trafić.

Prokuratorzy podczas śledztwa nie ustalili, czy ktoś świadomie zaatakował policjanta czy może było to przypadkowe podpalenie. Sprawdzali różne wątki, ale nie chcą mówić o takich szczegółach. Ponieważ nie wykryto sprawcy, trudno jest mówić o tym, czy ma to związek z faktem, że jednym z pokrzywdzonych jest funkcjonariusz policji. Póki nie ustalimy sprawcy nie możemy zakładać, że to właśnie z tego powodu. Powód mógł być zupełnie inny. To mógł być konflikt sąsiedzki, mogła być czyjaś złośliwość tylko i wyłącznie. Może przypadek, a może pomyłka, bo na przykład w innym miejscu miało być podpalenie. Myślę, że za daleko idące byłoby stwierdzenie, że to właśnie z takiej przyczyny, a nie z innej - mówiła Janikowska-Matusiak.  

Poszkodowany policjant dziś czuje się już dobrze. Wrócił do służby. Pracuje na tym samym stanowisku, co przed pożarem. Jak w kwietniu informowała nas policja, oprócz jego mieszkania ucierpiały także dwa sąsiednie. Niektóre pomieszczenia spłonęły wtedy całkowicie.

(abs)