Prokuratorzy chcą skierować na dodatkowe badania psychiatryczne 62-latka podejrzanego o podpalenie pracownic Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie w Łódzkiem. Tym razem, żeby sprawdzić poczytalność mężczyzny, konieczna będzie obserwacja w zamkniętym oddziale szpitalnym - ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka.

Psychiatrzy, którzy wcześniej badali podpalacza, nie mogli stwierdzić jednoznacznie czy był świadomy tego, co zrobił i czy może odpowiadać za swoje czyny. Ostateczną decyzję, dotyczącą obserwacji psychiatrycznej, podejmie sąd.
Na mężczyźnie ciążą zarzuty podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób. Grozi mu dożywocie. 

Do tragedii doszło w połowie grudnia ubiegłego roku. Mężczyzna przyniósł ze sobą pojemnik z łatwopalną substancją. Korzystał z pomocy ośrodka w Makowie. Mieszkał w pobliżu placówki. Został zatrzymany po tym jak wrócił do domu. Według świadków, jego wizyty w ośrodku, często kończyły się wygrażaniem, krzykami i wyzwiskami pod adresem pracowników socjalnych.