Policyjni eksperci ustalają, dlaczego w jednym z pawilonów Domu Pomocy Społecznej w podkarpackim Górnie pojawił się ogień. W pożarze zginęło czterech pensjonariuszy, a szesnastu zatruło się dymem. Część z tych poszkodowanych opuściła szpital i wróciła do ośrodka.

Pracownicy ośrodka przygotowali sale, w których zamieszkają poszkodowani. W jednym z pawilonów łóżka wstawiono między innymi do stołówki. Na miejscu są również panie psycholog.

Na razie nie wiadomo, jaka była przyczyna pożaru. Najprawdopodobniej zaczął się w izolatce. Tam trwają takie najbardziej intensywne oględziny miejsca zdarzenia - mówi prokurator Sylwia Urban-Koszela. Na miejscu cały czas pracuje biegły. Gdy skończy pracę, zacznie się porządkowanie budynku i szacowanie strat.

Pożar wybuchł w nocy

Przed godziną trzecią dostaliśmy zgłoszenie o pożarze. W miejscu, w którym pojawił się ogień, było w sumie 20 osób. 18 pensjonariuszy i 2 osoby pomocy lekarskiej, personelu. Niestety, cztery osoby zginęły. To trzy kobiety i mężczyzna - mówił Marcin Betleja z podkarpackiej straży. 16 osób trafiło do szpitali w m.in. w Rzeszowie, czy Stalowej Woli z objawami podtrucia dymem.  

Pożar wybuchł w murowanym, parterowym budynku. W środku panowało ogromne zadymienie, dlatego przez kilka godzin strażacy wietrzyli pomieszczenia. Niewykluczone, że ktoś zaprószył ogień. Budynek zamieszkiwały m.in. osoby z problemami psychicznymi. Na miejscu pracują policjanci i prokurator.