Łódzka prokuratura chce czterotygodniowej obserwacji psychiatrycznej dla 20-latka podejrzanego o zabójstwo rówieśnika na ulicy Piotrkowskiej. Pismo w tej sprawie ma trafić do sądu.

Biegli psychiatrzy, którzy badali podejrzanego o zabójstwo Rafała N., uznali, że nie są w stanie wydać jednoznacznej opinii dotyczącej stanu psychicznego i poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zbrodni.

Podejrzany wziął udział w wizji lokalnej


Minionej nocy w miejscu, gdzie doszło do tragedii, przeprowadzono wizję lokalną z udziałem podejrzanego. Uczestniczył w niej także prokurator, obrońca oraz biegły z zakresu mechanizmu powstawania śladów, który ma pomóc śledczym w rekonstrukcji zdarzenia. Chodziło o to, by wizja przeprowadzona została w warunkach jak najbardziej zbliżonych do tych, w których doszło do zabójstwa. W jej trakcie podejrzany przedstawił swoją wersję przebiegu zdarzeń w sposób bardzo zbliżony do złożonych wcześniej wyjaśnień. Wskazał także miejsce, gdzie porzucił nóż - wyjaśnił rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Prokuratura otrzymała już wyniki badań biologicznych i daktyloskopijnych. W sprawie nadal trwają przesłuchania.

Zginął, bo stanął w obronie koleżanki

Przypomnijmy, że do zbrodni doszło miesiąc temu na głównej ulicy miasta - Piotrkowskiej. 20-letni chłopak i dziewczyna bawili się w jednym z pubów. Po wyjściu z lokalu usiedli na murku i rozmawiali. Gdy obok nich przechodziło dwóch mężczyzn, jeden z nich, Rafał N., potknął się o nogę dziewczyny. Wrócił, uderzył ją dłonią w twarz i odszedł. 20-latek pobiegł za napastnikiem. Ten wyciągnął nóż i kilkanaście razy ugodził chłopaka. Jak się później okazało, na ciele ofiary stwierdzono 11 ran od noża.

Tego samego dnia policja zatrzymała 20-letniego Rafała N., który stawił się na komisariacie w chwili, gdy jechali po niego policjanci. Zatrzymano także jego 23-letniego kolegę Bartłomieja K. Obaj potwierdzili na policji przebieg zdarzenia. Nie potrafili wytłumaczyć swojego zachowania.

Rafał N. usłyszał zarzut zabójstwa oraz naruszenie nietykalności cielesnej kobiety. Podczas przesłuchania w prokuraturze początkowo przyznał się do zabójstwa, później jednak zmienił zdanie i twierdził, że nie chciał zabić, a jedynie nastraszyć. Zadając ciosy - jak mówił - był przekonany, że trafia w kurtkę. Powiedział też, że wcześniej pił alkohol i zażywał narkotyki. Grozi mu dożywocie.

Bartłomiej K. jest podejrzany o nieudzielenie pomocy osobie będącej w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. On także twierdził, że był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Grozi mu kara do trzech lat więzienia.

Obaj mężczyźni są aresztowani. Byli już wcześniej notowani - Rafał N. m.in. za rozboje, Bartłomiej K. za przestępstwa narkotykowe. Według śledczych 20-latek chwalił się w swoim środowisku, że nosi przy sobie nóż, chciał uchodzić za niebezpiecznego.

W reakcji na tę tragedię ok. 350 osób wzięło udział w Łodzi w marszu "solidarności społecznej i poprawy bezpieczeństwa w mieście". Władze miasta zapowiedziały większą liczbę patroli policji i straży miejskiej w centrum Łodzi.