Powiatowa Inspekcja Sanitarna w Piasecznie wyjaśnia, czy mięso zabezpieczone w czterech sklepach, należących do Wietnamczyków, w podwarszawskiej Wolce Kosowskiej było legalne. Właścicielom grożą grzywny.

W sobotę Straż Graniczna poinformowała, że podczas sprawdzania, czy cudzoziemcy legalnie przebywają w Polsce, funkcjonariusze zwrócili uwagę na mięso przechowywane i sprzedawane w złych warunkach sanitarnych. Zabezpieczyli blisko tonę mięsa. Według SG istniało dużo prawdopodobieństwo, że część to mięso psów.  

Sprawę bada obecnie Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Piasecznie. Jak mówi jego dyrektor Henryk Mędykowski, obecnie trwa wyjaśnianie z właścicielami sklepów legalności zabezpieczonego mięsa. Sprawdzamy dokumentację. Sprawa nie jest prosta; producent i właściciel towaru wprowadzanego do obrotu musi nam udowodnić legalność i jakość tego mięsa - dodał.

Jeśli zostaną stwierdzone nieprawidłowości, właściciele sklepów zostaną ukarani grzywnami. Mogą one wynieść od kilkuset do nawet tysiąca złotych. Nielegalne mięso - zgodnie z procedurami - zostanie natomiast zutylizowane.

Według Mędykowskiego badania genetyczne mięsa nie były konieczne, bo chodziło głównie o drób.

Nieoficjalnie informatorzy PAP ze źródeł zbliżonych do inspekcji mówią, że wątpliwości mogła budzić "jedna tusza" do użytku własnego.

Z kolei nieoficjalne źródła zbliżone do Straży Granicznej podkreślają, że "podejrzanego mięsa" było więcej, część była już poporcjowana.

Rzeczniczka nadwiślańskiego oddziału SG Dagmara Bielec-Janas nie chciała tego dziś komentować. Wezwaliśmy inne służby, które powinny zabezpieczyć ten towar i przekazać do dalszych badań. Nasze właściwości się skończyły w momencie poinformowania lekarza weterynarii i służb sanitarnych o ujawnieniu tego mięsa - dodała.

W sobotę Bielec-Janas informowała, że żaden z czterech sklepów w Wólce Kosowskiej, które oferowały mięso, nie "posiadał certyfikatów ani pozwoleń na prowadzenie jego sprzedaży". Nie mieli żadnej dokumentacji na potwierdzenie pochodzenia mięsa - mówiła.

Mięso - jak informowała SG - mogło trafiać do restauracji i barów na terenie Warszawy i jej okolic.

Również w sobotę Joanna Narożniak, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie, powiedziała, że podczas kontroli "zabezpieczono pewną ilość mięsa niewiadomego pochodzenia, w tym być może takie, które nie jest dopuszczalne do spożycia na rynku w Polsce".

(mpw)