Nie do trzech, a do siedmiu razy sztuka. Po sześciu poprzednich propozycjach wreszcie udało się uzyskać pozwolenia na budowę podziemnego śmietnika, który powstanie przy sopockim molo. Odpady z działających w okolicy restauracji, hotelu czy sopockiej mariny będą gromadzone - dosłownie - pod plażą.

Trzy zbiorniki zostaną wmontowane niecałe 100 metrów od linii brzegowej, przy samym molo, od północnej strony, patrząc w kierunku morza. To fragment plaży, który zdecydowanie nie cieszy się popularnością. Niska temperatura składowania śmieci i elektroniczny system dostępu mają uniemożliwić wydobywanie się ze zbiorników przykrych zapachów.

W sezonie podziemny śmietnik będzie wypróżniany codziennie. Poza sezonem - mniej więcej raz w tygodniu. Po śmieci będzie wysyłany specjalny samochód, który ma wjeżdżać prosto na plażę, od strony dojazdu do hoteli. Tym samym do przeszłości odejdzie obrazek śmieciarki wjeżdżającej między turystami na centralny plac molo.

Inwestycja pomoże kontrolować, co jest wrzucane do pojemników

Każdy z tych 3 zbiorników ma pojemność 5 metrów sześciennych. Każdy będzie zakończony kioskiem wrzutowym, który z zewnątrz właściwie nie różni od zwykłego kosza na śmieci. Każdy z podmiotów, które działają na molo, będzie miał swoją kartę chipową. To pozwoli nam na kontrolę tego, co jest wrzucane do tych pojemników, bo w przeszłości podrzucano nam śmieci. System będzie też monitorowany kamerą. Jest taka możliwość, że firma, która odbiera śmieci od nas - jeżeli będzie miała odpowiednie oprogramowanie - będzie informowana o tym, że zbiorniki są już pełne - opisuje podziemny śmietnik Marcin Kulwas z Kąpieliska Morskiego Sopot.

Co ciekawe, szacowany początkowo na około 150 tysięcy budżet inwestycji wzrósł niemal dwukrotnie. To koszty badań i specjalnych, dodatkowych izolacji od wody. Ma ją zapewnić szczelna, żelbetowa, odporna na wilgoć konstrukcja. Nie powinno być żadnych problemów. To się w końcu znajduje około 100 metrów od wody, więc zarówno fale morskie, jak i wody gruntowe nie powinny nam przeszkadzać - przekonuje Kulwas.