Europosłowie Platformy Obywatelskiej chcą zaskarżyć decyzję prokuratury, która umorzyła śledztwo ws. manifestacji z listopada 2017 r. w Katowicach. Jej uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów głosujących za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.


W opinii śledczych uczestnicy zorganizowanego przez środowiska narodowe zgromadzenia pod hasłem "Stop współczesnej Targowicy. Manifestacja w obronie wartości narodowych i patriotycznych" nie dopuścili się przestępstwa

Sposób wyrażania przez nich poglądów prokuratura oceniła krytycznie w kategoriach moralno-etycznych.

Postępowanie w sprawie fotografii europosłów było prowadzone pod kątem art. 119 Kodeksu karnego, który mówi o stosowaniu przemocy lub groźby bezprawnej wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Może za to grozić od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Jak podała prokuratura, inscenizacja polegająca na wieszaniu portretów polityków na konstrukcjach naśladujących szubienice, miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku, a utrwalonych na obrazie Jana Piotra Norblina. "W intencji organizatorów inscenizacja miała ukazać analogię między działalnością konfederacji targowickiej i głosowaniem europosłów, a jej symboliczny charakter podkreślał w przemówieniu jeden z organizatorów happeningu" - ocenili śledczy.

"Zachęcanie do linczu jest naprawdę groźne"


Europosłowie PO i PSL zorganizowali konferencję ws. decyzji prokuratury w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Andrzej Halicki (PO) ocenił, że jest to "skandaliczna decyzja politycznej prokuratury". Nie zostawimy tej sprawy w ten sposób. Zachęcanie do linczu jest naprawdę groźne - powiedział. Dodał, że PO zamierza złożyć zażalenia do prokuratury oraz zaskarżyć sprawę we właściwym sądzie. Przygotowują to prawnicy. Zrobimy to także ze wsparciem kancelarii prawnych. Stronami są tutaj obecni - wyjaśnił.

Janusz Lewandowski (PO) również ocenił, że umorzenie śledztwa jest skandalem. Choćby śmierć (prezydenta Gdańska) Pawła Adamowicza uczy, jak krótka jest droga od linczu symbolicznego do morderstwa rzeczywistego. To jest przyznanie bezkarności wszystkim, którzy politykę pojmują jako mowę nienawiści - zaznaczył.

Zdaniem europosłanki Róży Thun (PO) prokuratura "pokazała jeszcze raz swoją polityczną twarz". To pokazuje, w jak niezwykle niebezpiecznym kierunku rozwija się praworządność w Polsce. (...) Swoją decyzją prokuratura mówi, że lincz jest czymś akceptowalnym. To jest niezwykle niebezpieczne dla polskiego społeczeństwa. Nie możemy tak tego zostawić, bo takiego przyzwolenia w społeczeństwie być nie może - wskazała. Dodała, że zamierza zaskarżyć decyzję prokuratury.

"Każdy przyzwoity Polak powinien protestować przeciwko tej decyzji"


Europoseł Krzysztof Hetman (PSL) zadeklarował, że solidaryzuje się z koleżankami i kolegami. Każdy przyzwoity Polak powinien dziś protestować przeciwko tej decyzji, bo to jest jawne nawoływanie do przemocy w życiu publicznym. Chciałbym, aby pan minister (sprawiedliwości Zbigniew) Ziobro powiedział publicznie, co zrobiłby w sytuacji, gdyby na takiej szubienicy zawisł portret Jarosława Kaczyńskiego. Chciałbym, aby też odpowiedział na drugie pytanie - co powiedziałaby jego rodzina, żona i dzieci, gdyby zobaczyły jego portret wiszący na szubienicy - mówił polityk.

Czarnecki: Ubrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni


Reakcję polityków Platformy Obywatelskiej w ostrych słowach skomentował europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki.

Ubrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni. Tym starym polskim przysłowiem chciałbym skomentować tę relację polityków Platformy, a więc formacji, która w październiku 2006 r. zorganizowała tzw. błękitny marsz, na którym niesiono szubienice (z wizerunkami) polityków PiS - powiedział PAP Czarnecki.

Jak zaznaczył, potępia umieszczanie gdziekolwiek w przestrzeni publicznej szubienic z wizerunkami jakichkolwiek polityków. Tym się różnię od polityków PO, że oni potępiają to tylko wtedy, kiedy ich to dotyczy - mówił.

Czarnecki wyraził ubolewanie, że politycy PO "posługiwali się takimi metodami". Dodał, że może nie przypuszczali, że naśladować ich będą działacze skrajnie prawicowej ONR. Jesienią 2006 r. nie było śledztwa prokuratury w sprawie szubienic z politykami PiS, niesionych na błękitnym marszu PO - oświadczył Czarnecki.

Prokuratura, sąd podejmują różne decyzje, które nam się nie podobają - stwierdził z kolei europoseł Ryszard Legutko - szef frakcji EKR, do której należy PiS. Natomiast PO zawsze, gdy coś nie idzie po jej myśli, nazywa to skandalem. Jeśli z kolei coś jest po jej myśli, to jest zgodne ze sprawiedliwością. Prawda jest taka, że cała sprawa z szubienicami nie ma żadnego związku z Prawem i Sprawiedliwością. Po drugie, to nie myśmy wymyślili te szubienice, tylko je wymyśliła PO w 2006 roku. Chodzi o błękitny marsz. Wtedy prokuratura się tym w ogóle nie zainteresowała, wtedy to było w porządku, a teraz to jest skandalem. (...) Nie może być tak, że jednym wolno, a innym nie wolno - powiedział Legutko.