Ponad 300 tysięcy dzieci z pierwszych trzech klas szkół podstawowych w tym semestrze ma za darmo dostawać owoce i warzywa w szkole. Cel jest jeden - zmienić żywieniowe nawyki młodego pokolenia. Program miał ruszyć już dziś. Nie wszędzie się to jednak udało. Jak dowiedział się reporter RMF FM Paweł Świąder, Agencja Rynku Rolnego chce złagodzenia przepisów dotyczących programu.

W sumie do unijnego programu "owoce w szkole" zgłosiło się 9 tysięcy 557 szkół podstawowych. Jednak firmy odpowiedzialne za dostarczenie owoców i warzyw wycofują się masowo, ponieważ nie są w stanie spełnić wyśrubowanych norm i przepisów. Twierdzą, że Agencja Rynku Rolnego - odpowiedzialna za przygotowanie programu - zbyt późno poinformowała o jego zasadach. Właściciel jednej z największych w Wielkopolsce firm, z którym rozmawiała reporterka RMF FM Agnieszka Bylica, zarzuca Agencji zbyt późną interpretację unijnych przepisów, na których program się opiera.

Spotkania z dostawcami odbyły się dopiero w zeszłym tygodniu. Firmy nie zdążyły kupić przez to odpowiednich maszyn do szatkowania i pakowania warzyw i owoców. Problem pojawił się także podczas podpisywania umów między szkołami a dostawcami:

Teraz podpisywane są specjalne aneksy. To wymaga czasu. Wielkopolska firma miała dostarczać warzywa do 150 szkół. W województwie w programie, w pierwszej kolejności udział miało wziąć 7 dostawców, dwóch się wycofało, czterech zgodziło się na dostarczanie owoców, ale tylko do 10 szkół. Na Podkarpaciu na 10 chętnych firm - sześć się wycofało. Na Lubelszczyźnie żadna z firm nie zdecydowała się na udział w akcji.

”Owocowy” program to falstart?

Nie. To nie falstart – mówi wiceminister rolnictwa Artur Ławniczak. Robiliśmy badania, zbieraliśmy opinie i dajemy sobie teraz czas na wsłuchanie się w uwagi, gdy program już ruszył. Na pytanie dlaczego np. na Podlasiu zgłosiło się tylko trzech dostawców warzyw i owoców, wiceminister odpowiada tak: Ja wiem, że dostawcy najchętniej dostarczaliby chipsy zamknięte w kartoniku. Przyjrzymy się, jak to będzie działało. Nie możemy od razu tego kasować, bo któryś dostawca uznał, że jemu to akurat nie pasuje.

Może są inne powody? Np. zbyt długie czekanie na zwrot pieniędzy dla dostawców, czy też wymóg dostarczania „ogórków i papryki pokrojonych w słupki”? Zanim program ruszył, już pojawiły się opinie, że przepisy trzeba będzie nowelizować.

Wśród uczniów, którzy zostali już objęci programem, są podopieczni ze szkoły podstawowej nr 35 w Poznaniu. Mogą wybierać ulubione owoce i warzywa z bogatej listy, na której znajdują się m.in. jabłka, gruszki, marchewki, rzodkiewki, słodka papryka i ogórki. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Piotra Świątkowskiego:

Z kolei na Lubelszczyźnie nie udało się znaleźć dostawców, którzy dostarczaliby owoce do szkół – np. w szkole podstawowej nr 30 w Lublinie złożono tylko jedną ofertę, po czym firma się z niej wycofała. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Krzysztofa Kota: