Platforma Obywatelska idzie do wyborów, aby odsunąć od władzy Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników. Donald Tusk wytyczył taki cel na posiedzeniu Rady Krajowej własnej partii w Warszawie.

W przemówieniu Tuska pojawiły się ostre sformułowania wobec Prawa i Sprawiedliwości. Nikt w Polsce nie mógł wiedzieć, że PiS okaże się nazwą, która miała zasłonić prawdziwe intencje oszalałych z ambicji polityków, dla których władza stała się celem samym w sobie - podkreślił Tusk.

Jego zdaniem PiS w cyniczny sposób nadużył zaufania milionów Polaków. Państwo polskie znalazło się dzisiaj w poważnym kryzysie politycznym dlatego, że władzę wzięli ci, dla których samo sprawowanie władzy, panowanie nad człowiekiem, brutalna eliminacja konkurencji stały się celem samym w sobie - podkreślił Tusk.

Lider PO porównał nawet dzisiejszą konwencję PiS w Gdańsku do spektaklu rodem z Gierka czy Urbana. Tusk podkreślił, że właśnie w Gdańsku rodziły się, za czasów pierwszej "Solidarności", marzenia o "dobrej władzy i lepszej Polsce, bez opresji, podsłuchów i szantażu". Dziś bankrutująca partia rządząca odbędzie tam swój kolejny propagandowy spektakl - powiedział szef PO. Tusk zadeklarował, że Platforma nie będzie zawierała sojuszy ani z PiS, ani z Samoobroną, ani z LPR czy SLD.

Odpowiedź z PiS-u nadeszła bardzo szybko: Donald Tusk bardzo chciałby, by w Polsce ponownie wróciły rządy liberalno-postkomunistyczne – skomentował w RMF FM wicepremier Przemysław Gosiewski.

Jak zwykle jest liderem przed ostatniego okrążenia i już w oczach widzi, że na ostatniej prostej przegra tak, jak przegrał dwa lata temu, bo ta złość, wściekłość, zajadłość obróci się przeciwko niemu - powiedział Jacek Kurski z PiS.