Gdański Sąd Okręgowy złagodził wyrok dla kierowcy, który w ubiegłym roku spowodował po pijanemu wypadek. Zginęli w nim ciężarna i jej mąż. W pierwszej instancji sąd skazał Leszka F. na 14 lat więzienia. Gdański sąd skazał dziś kierowcę na 11 lat więzienia. Sprawca był wcześniej kilkakrotnie karany za kierowanie pojazdami po alkoholu.

Gdański Sąd Okręgowy złagodził wyrok dla kierowcy, który w ubiegłym roku spowodował po pijanemu wypadek. Zginęli w nim ciężarna i jej mąż. W pierwszej instancji sąd skazał Leszka F. na 14 lat więzienia. Gdański sąd skazał dziś kierowcę na 11 lat więzienia. Sprawca był wcześniej kilkakrotnie karany za kierowanie pojazdami po alkoholu.
Leszek F. przeprosił bliskich ofiar /Kuba Kaługa /RMF FM

Gdański sąd skrócił wyrok dla Leszka F., gdyż uznał, że sąd rejonowy popełnił błąd. Mężczyzna został wtedy skazany na 11 lat więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku i 3 lata za prowadzenie po pijanemu. Kara łączna wynosiła 14 lat. Dziś zniesiono drugą z tych kar. Sąd uznał, że skoro Leszek F. spowodował wypadek będąc kompletnie pijanym, to siłą rzeczy musiał też w tym stanie prowadzić auto. Było to więc jedno przestępstwo, a nie dwa.

Bardzo żałuję, że znalazłem się w tym miejscu na drodze i że piłem wtedy alkohol. Przepraszam i mam nadzieję, że te przeprosiny będą przyjęte - powiedział w ostatnim słowie oskarżony. Nie chciał już być doprowadzony na salę rozpraw na ogłoszenie wyroku. Przeprosiny nie zostały przyjęte.

Kwestie prawne to tylko jeden z aspektów sprawy. Obrońca Leszka F., który wniósł apelację, uważał także wydany wcześniej wyrok za zbyt surowy. Moje zdanie było takie, że ponieważ pomiędzy tymi dwoma czynami była bardzo ścisła zbieżność, to powinien być jeden czyn a nie dwa. I sąd okręgowy przyjął taką kwalifikację. W związku z tym sąd nie miał też wyjęcia i musiał pozostawić karę, która została orzeczona za ten pierwszy czyn. Oczywiście sąd mógł - uwzględniając drugi zarzut apelacji - tę karę obniżyć. Nie zrobił tego. Ocenił, że kara nie jest rażąco niewspółmierna. Natomiast mnie cieszy, że ten spór czysto prawny, dotyczący kwalifikacji, został rozstrzygnięty w sposób, który przewidują dostępne od lat komentarza i orzeczenia Sądu Najwyższego - mówił po rozprawie adwokat Tomasz Tarnowski, obrońca Leszka F.

Wyrok w tej sprawie już prawomocny.

Leszek F. nigdy nie miał prawa jazdy. Kilkukrotnie był karany za jazdę po pijanemu

Do tragedii na drodze doszło 6 września ubiegłego roku w Wyszecinie niedaleko Wejherowa. Kierujący audi A4 37-letni Leszek F. zjechał nagle na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z fiatem punto, który prowadziła 27-letnia kobieta w siódmym miesiącu ciąży. Pasażerami byli jej 44-letni mąż i trzyletnie dziecko. Sprawca wypadku miał trzy promile alkoholu we krwi, jechał z prędkością ponad 90 km/h.

Ciężarna była w ciężkim stanie, dlatego lekarz próbował przeprowadzić cesarskie cięcie jeszcze w karetce. Kobiety i dziecka nie udało się jednak uratować. Poważnie ranny mężczyzna trafił do szpitala. Zmarł po 11 dniach. Z wypadku cało wyszedł jedynie trzyletni chłopiec, który siedział z tyłu pojazdu i był zapięty w foteliku. Dziecko miało tylko drobne otarcia skóry.

Mężczyzna był już wcześniej kilkakrotnie zatrzymywany i karany za kierowanie pojazdami w stanie nietrzeźwym.

Pierwszy wyrok za jazdę po pijanemu zapadł w marcu 2006 r. - Leszek F. został wtedy skazany na 10 miesięcy prac społecznych, dostał też sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na dwa lata. Drugi raz, za jazdę po pijanemu motorowerem, został skazany w marcu 2008 r. - na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów przez cztery lata.

W kwietniu 2010 r. został zatrzymany, gdy pijany kierował quadem - sąd wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i zabronił kierować pojazdami przez siedem lat. Poza tym, policja trzykrotnie zatrzymywała Leszka F. za prowadzenie samochodu w stanie wskazującym na spożycie alkoholu (miał wtedy od 0,2 do 0,5 promila). Otrzymywał za to grzywny.

Mężczyzna nie miał nigdy prawa jazdy. Podczas śledztwa w prokuraturze tłumaczył, że nie stać go było na odpowiedni kurs. Twierdził też, że jeździł tylko po gminnych drogach.

Podczas procesu przed wejherowskim sądem 26-letni bratanek Leszka F., który jechał w audi jako pasażer mówił, że wujek pił w ciągu dnia piwo i wódkę. Według tych zeznań, tuż po wypadku Leszek F. próbował wymóc na krewnym, aby ten skłamał przyznając, że to on siedział za kierownicą.

Kuba Kaługa

(mpw)