W powyborczym krajobrazie zabrakło kilku stałych elementów - między innymi trzech tenorów z Platformy Obywatelskiej. Najpierw - po przegranej w Warszawie - odpadł z tercetu Andrzej Olechowski. Teraz w trudnej sytuacji znalazł się Maciej Płażyński, krytykowany za brak skuteczności. Coraz głośniej mówi się o tym, że partii grozi konflikt przywództwa, a być może także rozpad.

PO może dziś z zazdrością patrzeć na konkurencyjny obóz braci Kaczyńskich. To Prawo i Sprawiedliwość lepiej wypadło w wyborach. Lech Kaczyński awansował na pozycję pierwszego „prawicowca” kraju, a tzw. "POPiS" miał na ogół wyniki gorsze niż PiS startujące samodzielnie.

Na pytanie, czy przywódcy PO odpowiedzą za wyborczą porażkę, Maciej Płażyński odpowiada: Będzie dyskusja. Naturalna dyskusja po każdych wyborach. Równocześnie zaprzecza istnieniu dwóch nurtów w partii. Jednak wiadomo, że w Platformie coraz widoczniejsze są dwa odłamy: odłam liberalny, sterujący ku centrum i odłam prawicowy, skłonny do koalicji z PiS-em.

To, jak Platforma "trzeszczy", dobrze słychać w Krakowie. Jan Maria Rokita poszedł wyraźnie na prawo, zawierając tu koalicyjne porozumienie z Ligą Polskich Rodzin: Jestem zadowolony z tego porozumienia. Uważam, że to daje szansę na dobre rządzenie Małopolską przez następne 4 lata. Jednak tej decyzji nie popiera wielu liberalnie nastawionych polityków z krakowskiej PO.

Dryfujących mocno na prawo polityków Platformy, takich jak Płażyński czy Rokita, nie mogą znieść ci, którym bliska jest liberalna i proeuropejska postawa Olechowskiego czy Tuska.

Ten podział to już nie tylko rysa, lecz głębokie pęknięcie.

06:45