Troje byłych policjantów, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków podczas akcji zatrzymania groźnych przestępców w Magdalence w 2003 roku, zostało prawomocnie uniewinnionych. Warszawski sąd apelacyjny utrzymał w mocy zaskarżony wyrok. Podczas akcji zginęło dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. W tej sprawie przed sądami pierwszej instancji zapadły już trzy wyroki uniewinniające. Za każdym razem sądy apelacyjne zwracały sprawę do powtórnego rozpatrzenia.

Po trzecim uniewinnieniu policyjnych dowódców Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała, że nie będzie składać apelacji. Odstąpiła od niej też jedna z oskarżycielek posiłkowych (matka jednego z policjantów, który zginęli w akcji - Dariusza Marciniaka), matka drugiego Mariana Szczuckiego zdecydowała się na apelację. Sąd Okręgowy wnikliwie rozpatrzył wyrok - tłumaczyła sędzia SA Anna Zdziarska. Doszukiwanie się odpowiedzialności prawnokarnej oskarżonych w realiach dowodowych jest bezzasadne. Ewentualnie można byłoby rozważać ich odpowiedzialność służbową - podkreśliła.

Sąd uznał, że apelacja oskarżycielki posiłkowej ma charakter wyłącznie polemiczny i jest bezzasadna. Oskarżycielka przedstawiła jedynie swój punkt widzenia i sposób interpretacji pewnych faktów, natomiast nie wskazała, naruszeń jakich przepisów dopuścił się sąd pierwszej instancji - powiedziała sędzia.

Jeden z uniewinnionych, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński, powiedział po rozprawie, że nie odczuwa ulgi. Zrobiono ze mnie bandytę. Jestem ciekawy, jak się czują ci, którzy nam to zgotowali i posadzili nas na ławie oskarżonych. Zmusili do tego, że musieliśmy zrezygnować z pracy, która była naszą pasją, że cierpieliśmy my i nasze rodziny - powiedział były policjant. Komentując piątkowy wyrok była naczelniczka wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska powiedziała, że jej wieloletnia praca zasługuje na to, żeby uznać, że pracowała z narażeniem życia. Minęło 14 lat. Po tylu latach trudno powiedzieć, że czuję ulgę. Jestem zadowolona - tłumaczyła.

Procesy w tej sprawie trwały kilkanaście lat. Na ławie oskarżonych zasiedli dowódcy - b. naczelnik wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński i b. zastępca komendanta stołecznego policji Jan Pol.

Policja wkracza do akcji

W marcu 2003 roku policja podjęła próbę zatrzymania Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, zamieszanych w zabójstwo policjanta w 2002 roku w podwarszawskich Parolach. Na terenie posesji w Magdalence, gdzie ukrywali się bandyci, rozmieścili miny-pułapki, które wybuchły w pobliżu policjantów. Jeden z nich zginął, inny zmarł w szpitalu. 16 funkcjonariuszy zostało rannych.

Po wymianie ognia budynek częściowo spłonął. Przestępcy zatruli się czadem. Akcja policji wywołała fale krytyki. Ówczesna opozycja żądała dymisji szefa MSWiA Krzysztofa Janika. Specjalna komisja MSWiA uznała, że doszło do uchybień, bo m.in. nie przygotowano wariantów akcji i właściwego zabezpieczenia medycznego. Nie zdobyto też informacji operacyjnych o rozmieszczeniu min.

(ug)