Przed sądem stanie plutonowy z jednostki komandosów w Gliwicach - prokuratura postawiła mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

To właśnie w czasie prowadzonych przez niego ćwiczeń utopił się jeden z żołnierzy, a kilku innych cudem uratowano. Wyciągnęli ich koledzy, którzy na swoje szczęście nie zdążyli wykonać rozkazu swojego dowódcy. Podoficer nakazał przeprawę przez bagnistą gliniankę w pełnym rynsztunku. Żołnierze w ogóle nie powinni byli znaleźć się w wodzie. Głęboki miejscami na 5 metrów staw mieli pokonać niosąc na plecach ważące około 30 kilogramów wyposażenia, 10-kilogramowe atrapy min i broń.

Poza tym rozkaz pokonania zbiornika wodnego był samowolą plutonowego. Potwierdził to w rozmowie z siecią RMF prokurator Ryszard Lipka, szef prokuratury garnizonowej w Gliwicach. Żolnierze 6. batalionu desantowo-szturmowego powiedzieli naszemu reporterowi, że plutonowy przyszedł rano na służbę nietrzeźwy i Rafał W., żołnierz, który kilka godzin później utopił się, kupował mu dwa piwa przed ćwiczeniami. Prokurator Lipka nie chciał tego potwierdzić, przyznał jednak, że plutonowemu pobrano krew do badania. Grozi mu do 5 lat więzienia.

W jednostce w Gliwicach to pierwszy taki przypadek, by podoficer odpowiedzialny za swoich żołnierzy został pociągnięty do odpowiedzialności. Jeśli oczywiście taki będzie wyrok sądu.

Wiadomości RMF FM 12:45

Ostatnie zmiany 13:45