Nie tylko dioksyny miały zabić Wiktora Juszczenkę. Obecny prezydent Ukrainy miał być także celem ataku bombowego - mówi były szef tamtejszej służby bezpieczeństwa, Igor Smieszko.

W ubiegłym roku, kiedy trwała kampania przed wyborami prezydenckimi, przy siedzibie sztabu wyborczego Juszczenki zatrzymano dwie osoby, które w samochodzie miały ładunek trzech kilogramów plastiku. Obaj legitymowali się fałszywymi rosyjskimi paszportami; jeden z aresztowanych notowany był przez milicję.

Śledztwa w sprawie zamachu nie doprowadzono do końca, bo głośniejszy okazał się wątek z próbą otrucia Juszczenki dioksynami. Zdaniem Smieszki temat ten specjalnie rozdmuchano, by odwrócić uwagę od zamachu bombowego.