Trwa kolejna tura negocjacji zarządu PKP Cargo ze związkami zawodowymi. Wczoraj ujawniono, że pracę w spółce może stracić siedem tysięcy ludzi. Ta firma niegdyś była perłą w koronie PKP. Od miesięcy ma jednak poważne problemy, a kryzys wręcz postawił ją pod ścianą.

Strony ustalają na jakich zasadach załoga będzie odchodzić z firmy. Przedstawiciele związków zawodowych nie chcą na razie niczego komentować, dopiero jutro, po swoich obradach mają przygotować wspólne stanowisko.

PKP Cargo to niegdyś świetnie prosperująca firma, niestety kolejni prezesi spijali tylko śmietankę, zamiast inwestować i rozwijać firmę. Teraz jest już za późno, bo tego nie zbuduje się w miesiąc. Rzeczywistość tak nas wyprzedziła, że jesteśmy zmuszeni do przycięcia skali działalności - mówi reporterowi RMF FM Jakub Majewski z Instytutu Promocji i Rozwoju Kolei:

Szefowie spółki przespali utratę rynku. Dzisiaj, zamiast 100 procent, Cargo ma tylko połowę. Najłatwiej było wysłać wagony z węglem ze Śląska nad morze, więc nikt nie łamał sobie głowy bardziej wyrafinowaną ofertą dla odbiorców. A teraz, gdy w wyniku kryzysu kompletnie załamał się rynek przewozów towarowych, firma stanęła pod ścianą i musi ciąć koszty za wszelką cenę. Najwyższą zapłacą jej pracownicy.