Rzecznik Samoobrony znalazł się w kręgu zainteresowania polskich służb specjalnych z powodu związków z organizacjami faszyzującymi zza wschodniej granicy, kontrolowanymi przez rosyjskie specsłużby – twierdzi „Wprost”. Mateusz Piskorski w rozmowie z RMF FM zaprzecza tym doniesieniom i zapowiada, że złoży do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko gazecie.

Po raz kolejny tygodnik „Wprost” udowadnia, że jest biuletynem partyjnym Prawa i Sprawiedliwości, który ma na celu odstrzeliwanie kolejnych polityków Samoobrony - powiedział RMF FM Piskorski.

Minister koordynator do spraw służb specjalnych Zbigniew Wassermann w rozmowie z RMF FM nie chce ani zaprzeczyć, ani potwierdzić informacji, jakoby specsłużby interesowały się Piskorskim. Informacje w tym zakresie są chronione tajemnicą państwową, dlatego ja nie mogę ani potwierdzać ani zaprzeczać - stwierdził.

„Wprost” powołuje się na wypowiedź rosyjskiego dziennikarza Filipa Leontiewa z telewizji O2TV o tym, że Piskorski jest „rosyjskim agentem wpływu”. Moskiewski korespondent RMF FM rozmawiał z Filipem Leontiewem. Dziennikarz nie pamiętał szczegółów audycji z lutego br., ale nie wykluczył, że mógł coś takiego powiedzieć. Jeśli coś takiego było - a tego nie wykluczam - to bezwarunkowo to był żart. Audycja miejscami jest ironiczna i nie można wszystkiego, co się tam mówi, przyjmować na poważnie - powiedział.

W stenogramie audycji jest zapis opinii wygłoszonej przez Piskorskiego: „Nie istnieje Europa. Jest tylko Eurazja”. W reakcji prowadzący program powiedział: „Ja myślę, że to nasz polityk” i dodał: „A Polska to nasz agent wpływu”.

Według gazety podczas wyborów parlamentarnych w 2006 r. Piskorski pojawił się na Ukrainie razem z Rosjanami z faszyzującej organizacji CIS EMO. Rzecznik Samoobrony figuruje również na stronie podobnego ugrupowania – Międzynarodowego Ruchu Euroazjatyckiego i jest tam opisany jako oficjalny przedstawiciel organizacji na Polskę.

Z kolei na stronie www.maidan.org.ua ukazało się zdjęcie posła Samoobrony na tle swastyki. Owszem kontaktowałem się z MRE, ale w celach naukowych. Nie wiem, dlaczego figuruję na ich stronie jako przedstawiciel. Może dlatego, że spotykałem się z szefem tego ruchu Aleksandrem Duginem? – powiedział „Wprost” Piskorski. Dodał, że mówienie o CIS EMO jako o faszyzującej organizacji jest grubą przesadą, bo to po prostu zwykłe pozarządowe stowarzyszenie. A moje zdjęcie ze swastyką jest fotomontażem. Podam ukraiński portal do sądu – podkreślił.

Jak podaje „Wprost”, według informacji polskich służb, kontakty Piskorskiego z CIS EMO wykraczają poza „prace naukowe". Są to regularne spotkania, a także ożywione kontakty telefoniczne. To organizacja sterowana przez rosyjskie specsłużby, mająca tam swoich agentów. Wątpliwości budzą też kontakty posła z ludźmi o powiązaniach agenturalnych z Białorusi, Ukrainy, Naddniestrza i Bliskiego Wschodu - powiedział informator tygodnika.