Odchudzenie KRRiT i powołanie urzędu komunikacji elektronicznej - takie zmiany przewiduje między innymi ustawa o radiofonii i telewizji według PiS. To pierwszy projekt, który rządząca partia złożyła w Sejmie.

W kampanii wyborczej problemy radiofoniczno-telewizyjne nie były tematem pierwszoplanowym, ale media jak widać są konikiem naszych polityków. SLD też intensywnie pracowało nad ustawą medialną; skończyło się to aferą Rywina i kompromitacją.

Na szczęście ten projekt PiS wygląda na dużo mniej groźny. To że jest to pierwszy projekt, politycy partii tłumaczą siłą rozpędu: W tej kwestii mamy spore zasługi. Byliśmy dobrzy i teraz jako partia chcemy się wykazać jeszcze bardziej niż w ubiegłej kadencji jako partia opozycyjna. I wykażą się odchudzając różne urzędy na czele z KRRiT, która z 9 stanie się 3–osobowa.

Były członek rady, dzisiaj wiceminister Jarosław Sellin nie ukrywa, że zmiana składu rady pociągnie za sobą także zmiany w mediach publicznych.

To nie jedyna rewolucja nad którą pracuje PiS. Kolejną ma być zmiana sposobu opłacania abonamentu radiowo-telewizyjnego. Byłby to nie abonament a podatek. Może nieco mniejszy, ale za to powszechny, obowiązkowy i ściągalny. Jego wysokość nie jest jeszcze do końca ustalona, ale Jarosław Sellin prognozuje, że mogłoby to być około 90-100 złotych rocznie: Będę proponował, żeby to było płacone raz w roku, przy okazji rozliczania PIT-u. Każdy podatnik miałaby obowiązek uiszczania takiej opłaty, w związku z tym ta opłata mogłaby być nawet o połowę obniżona w stosunku do opłaty dzisiejszej.

A dzisiaj płacimy rocznie 190 złotych; ściągalność tej sumy jest wyjątkowo niska. Abonament płaci około 5 milionów rodzin i jeśli zamiast abonamentu pobieranoby podatek, to liczba płatników wzrosłaby do ponad 20 milionów osób, bo zwolnienia przysługiwałyby nielicznym: tym, którzy przekroczyli 75 rok życia, czy niepełnosprawnym.

Sellin zapowiada, że projekt ustawy o podatku może się pojawić za 2-3 miesiące, a to oznaczałoby że po raz pierwszy zapłacilibyśmy go w roku 2007.