Do pięciu lat więzienia grozi 37-letniemu mężczyźnie, który po pijanemu kierował samochodem. Mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli drogowej, a uciekając uderzył w policyjny radiowóz. Po zatrzymaniu tłumaczył policjantom, iż miał nadzieję, że zdoła uciec.

O zdarzeniu poinformował w piątek Paweł Chojnowski z policji w Sieradzu.

Jak wyjaśnił, w czwartek policjanci otrzymali anonimowe zgłoszenie, że w miejscowości Dębołęka kierowca samochodu osobowego marki daewoo lanos może być pijany. Skierowany na miejsce patrol zauważył pojazd jadący w kierunku miejscowości Brzeźnio. Włączono sygnały dźwiękowe i świetlne, jednak kierowca auta nie zareagował i zaczął uciekać.

Ponieważ uciekający samochód jechał "wężykiem", ścigający go policjant nabrał pewności, że kierująca nim osoba jest w stanie nietrzeźwym - tłumaczył Chojnowski.

W Brzeźniu na ul. Sieradzkiej daewoo lanos zatrzymał się przed skrzyżowaniem. W tym momencie radiowóz ominął go, stając z przodu i uniemożliwiając dalszą jazdę. Jednak kierowca ruszył, uderzając autem z niewielką prędkością w bok radiowozu. Policjant wysiadł z samochodu i dobiegł do mężczyzny uniemożliwiając mu dalszą jazdę. Okazało się, że 37-latek, mieszkaniec gminy Brzeźnio, miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. Został zatrzymany, a siedząc w radiowozie zasnął. Resztę dnia i noc spędził w policyjnym areszcie.

W piątek usłyszał zarzuty niezatrzymania się do kontroli drogowej, a także prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwym. Mężczyzna przyznał się do winy, wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze. Jak wyjaśnił, dzień wcześniej spożywał alkohol. Ponieważ następnego dnia rano "źle" się czuł, ponownie wypił niewielką ilość alkoholu. Przyznał, że kiedy zauważył ścigający go radiowóz, wystraszył się kary, a ponadto pomyślał, że uda mu się uciec.

Mężczyźnie grozi łącznie do 5 lat pozbawienia wolności. 

Opracowanie: