Pięć osób zostało rannych w wypadku na warszawskiej Pradze. Pijany kierowca uderzył w grupę stojącą na przystanku przy placu Szembeka. Miał w organizmie 2 promile alkoholu. Został zatrzymany i przewieziony na komisariat.

44-latek zostanie przesłuchany dopiero, gdy wytrzeźwieje. Do tej pory nie było z nim żadnego kontaktu. Badanie po zatrzymaniu wykazało, że miał w organizmie 2 promile alkoholu.

Do wypadku doszło przed godz. 18. Nietrzeźwy 44-latek kierował oplem. Według dotychczasowych ustaleń, jechał środkowym pasem ulicy Grochowskiej i stracił panowanie nad samochodem. Najpierw uderzył w autobus komunikacji miejskiej, a potem wjechał w przystanek.

Po uderzeniu w grupę ludzi, próbował uciec. Ze wstępnych ustaleń wynika, że była pomoc przy zatrzymaniu ze strony osoby postronnej - usłyszał od policji nasz reporter.

Cztery osoby lekko ranne zostały opatrzone na miejscu. Jedna została zabrana do szpitala. Zdaniem pracowników okolicznych sklepów to niemal cud, że nikt nie zginął, bo o tej porze na tym przystanku jest zawsze pełno ludzi, a opel dosłownie zatrzymał się na przystankowej ławce.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, za jazdę po spożyciu alkoholu - gdy jego zawartość we krwi wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat, do 30 dni aresztu i do 5 tys. zł grzywny. Jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila, kierowcy grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat.