Za 5 lat Polska Agencja Kosmiczna chce wystrzelić pierwszego polskiego satelitę. Ma to być satelita optyczny do naukowego obserwowania Ziemi. Równolegle Agencja chce pracować nad wyniesieniem na orbitę satelity radarowego. Z obu miałoby korzystać wojsko.

Za 5 lat Polska Agencja Kosmiczna chce wystrzelić pierwszego polskiego satelitę. Ma to być satelita optyczny do naukowego obserwowania Ziemi. Równolegle Agencja chce pracować nad wyniesieniem na orbitę satelity radarowego. Z obu miałoby korzystać wojsko.
Zdjęcie ilustracyjne / Jin Liwang /PAP/EPA

Mariusz Piekarski: Kiedy Polska może wysłać swojego własnego satelitę?

Marek Banaszkiewicz: Nie ogłaszamy przetargów na satelity, tylko robimy studia wykonalności.

Ale robicie to w jakimś celu.

Oczywiście. To jest pierwszy element, który ma doprowadzić do tego, że my będziemy wiedzieli, czy w Polsce możemy takiego satelitę zbudować, czy taki system zorganizować i dopiero jeśli odpowiedź będzie pozytywna, to uruchamiamy następne kroki. To będzie wtedy większe studium wykonalności, a później ewentualnie prośba o sfinansowanie projektu przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju czy Ministerstwo Obrony Narodowej. To jest perspektywa taka, która trwa co najmniej 5 lat - od rozpoczęcia do wybudowania satelity. Ja chcę powiedzieć, że już jeden taki projekt został uruchomiony. Jeszcze zanim agencja powstała, ogłoszono przez NCBiR konkurs na studium wykonalności na dwa satelity optyczne. Nie tylko dla wojska. Powiedzmy, że był to satelita podwójnego zastosowania wojskowo-cywilnego, ale głównie z przeznaczeniem dla sił zbrojnych.

A ten satelita, o którym myśli Polska Agencja Kosmiczna?

To jest jeden z nich. My zaczęliśmy tutaj prowadzić działalność - studia wykonalności w dziedzinie - która do tej pory nie była jeszcze właśnie w ten sposób potraktowana. Chodzi tutaj o satelity radarowe, bo można obserwować optycznie, ale można przy pomocy fal radiowych, bo one przenikają atmosferę. Tego typu studium wykonalności nigdy nie było zrobione, więc my chcemy zobaczyć, jaki jest polski potencjał, czy możemy właśnie w przyszłości myśleć o takich satelitach, bo ich zaleta główna jest taka, że one działają niezależnie od pogody - i w dzień, i w nocy. Nie mają tych wad, które mają satelity optyczne.

A jaki jest cel?

Taki, że ma się dostęp bezpośrednio do źródła informacji. My kupujemy w tej chwili zdjęcia od państw, które mają takie środki, ale proszę sobie wyobrazić, że jest kryzys i akurat Polska jest zainteresowana jakimś obszarem świata, a ten partner mówi "niestety, nie możemy wam akurat w tej chwili dostarczyć tych zdjęć, tylko za miesiąc, bo teraz nasze ministerstwo obrony ma znacznie ważniejsze potrzeby". Wtedy jesteśmy odcięci od źródła informacji np. dotyczącego obszaru działania. Byliśmy przecież w Afganistanie, w Iraku, być może gdzieś jeszcze będziemy musieli się zaangażować.

Chociażby prosiliśmy o zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy w Smoleńsku.

Na przykład.

Mieliśmy problem w uzyskaniu zdjęć. 

Dokładnie, więc tutaj to, że się ma własnego satelitę zapewnia również kontrolę nad tym, co się obserwuje, czego nie da się inaczej uzyskać. Chcę powiedzieć, że większość państw europejskich, tych dużych, ma swoje satelity wojskowe. Mają Francuzi, Niemcy, Włosi. Hiszpanie nawet, w tej chwili.

W pierwszym planie, panie profesorze, to byłby ten satelita radarowy czy optyczny?

Pierwszy byłby optyczny, dlatego że on jest łatwiejszy w interpretacji - widać to, co widać i łatwo jest zinterpretować, czy na jakimś obszarze są jakieś elementy uzbrojenia czy jakieś fortyfikacje. To na zdjęciach optycznych jest bardzo wyraźne. Na zdjęciach radarowych jest trochę trudniej to zinterpretować, ale też się udaje. To jest trochę trudniejsza technologia, w związku z tym traktujemy to jako następny krok.

To jaka jest realna perspektywa czasowa?

Realnie - to jest ten pierwszy satelita - planujemy, że gdybyśmy teraz zaczęli, gdyby były środki, to od jutra to 5 lat. Drugi satelita następne pięć, ale ten drugi to miałby już być taki na poziomie światowym.

A pierwszy nie?

Nie, pierwszy też. Chodzi o te parametry o których mówimy, które są krytyczne. To jest rozdzielczość, czyli ile centymetrów ma ten piksel. Ten pierwszy satelita - ze względu na to, że musimy tą technologię opanować - będzie miał nieco gorsze, będzie około 1,5 -2 metra. Ten drugi ma mieć pół metra. Pół metra to już jest taki właśnie standard światowy w tej chwili. Nie można od razu tego robić, dlatego że to jest bardzo trudny proces. Można wiele błędów popełnić, a to jest kosztowne, więc lepiej się nauczyć na pierwszym, który i tak będzie przydatny - nie tylko wojsku, ale i właśnie w cywilnych zastosowaniach.

Mówimy tutaj o tych optycznych?

O tych optycznych, tak, bo to jest traktowane w pierwszej części jako proces badawczy, właśnie po to, żeby się nauczyć.

A koszt? Bo zaraz powstanie pytanie, czy nas na to stać. Kosmiczne marzenia, tylko czy nie kosmiczne koszty?

Koszt jest duży. Koszt jest trochę ponad miliard złotych. Natomiast proszę zwrócić uwagę, że w perspektywie wydatków, to jest rozłożone na 10 lat, czyli to jest tak jak gdyby 100 milionów rocznie. To jest tyle mniej więcej, co nasza kontrybucja do ESA. Mniej więcej w tej skali się obracamy. To nie jest nadmiarowe, inne państwa też w ten sposób dzielą budżet, że połowa idzie do ESA, a połowa to jest program narodowy. No więc my w ten sposób realizujemy nasz program narodowy, a trzeba wziąć pod uwagę, że nasz budżet narodowy i ten ESA-owski jest znacznie mniejszy, niż tych dużych państw, więc my tu gonimy cały czas.

Panie profesorze, a skąd wystrzelić takiego polskiego satelitę?

No to oczywiście nie z Polski, bo nie możemy. Ponieważ to jest satelita wojskowy, to musimy dogadać się z naszymi sojusznikami, czyli albo wystrzeliwać przy pomocy rakiet Europejskiej Agencji Kosmicznej albo przy pomocy amerykańskich. 

Polski satelita wystrzeliwany z przylądka Canaveral?

Na przykład.

Naprawdę? To brzmi kosmicznie.

No tak, ale wie pan - jeśli to jest satelita podwójnego zastosowania, czyli z tym elementem wojskowym, to musimy mieć zaufanego partnera, który jak gdyby nam dobrze wystrzeli.

A cele militarne takiego satelity? Wojsko chętnie daje pieniądze na takie rzeczy.

Główny cel to rozpoznanie, czyli żeby wiedzieć, co się w danym momencie dzieje w określonym regionie, który jest zapalny. Był konflikt w północnej Afryce i miała być decyzja, czy tam wysyłamy oddziały, czy nie. Trzeba mieć jakieś podstawy, by wojsko wysłać w jakiś rejon odległy. Trzeba wiedzieć, czy mamy szanse tam w ogóle wygrać. Satelity takich informacji pokazują, ile tam jest wojska, jakie uzbrojenie ma ta strona przeciwna i tak dalej. To jest element wykorzystywane przez te duże państwa na co dzień.

A wizja tego satelity radarowego? Bo tutaj mówimy pięć lat - optyczny. A ten radarowy?

Radarowy to jest jakby niezależna ścieżka. Ja bym powiedział, że też 5-6 lat. To inny zespół by realizował, bo trudno, żeby pracowały te same zespoły nad optycznym i radarowym.

(abs)