W sobotę wieczorem w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich słowa przyrzeczenia ułożonego przeszło sto lat temu przez twórcę TOPR Mariusza Zaruskiego wypowiedziała Ewelina Zwijacz - Kozica. Pierwsza od przeszło 30 lat kobieta przyjęta w szeregi tatrzańskich ratowników.

Maciej Pałahicki: Ciężko było?

Ewelina Zwijacz - Kozica: Na stażu kandydackim było ciężko, było dużo wymogów do spełnienia, ale udało mi się szczęśliwie wszystko pokończyć, zdać, wydyżurować. W związku z tym jestem bardzo szczęśliwa i dumna z siebie zarazem.

Ile to trwało?

Staż kandydacki trwał dwa lata, więc przez ten czas było naprawdę sporo pracy, żeby to wszystko połączyć z innymi obowiązkami. Tym bardziej jestem z siebie zadowolona, bo udało się to wszystko zrobić.

Co trzeba zrobić, żeby zostać ratownikiem czy tez ratowniczką?

Ratowniczką - będę się trzymała tej wersji. Trzeba wydyżurować dość sporo godzin, bo w ciągu jednego roku 240 godzin społecznych, więc w sumie za dwa lata 480 godzin społecznie. Trzeba przejść szereg różnych szkoleń, które były zakończone egzaminami, odbyć pięć wypraw ratunkowych i przede wszystkim zdać końcowe egzaminy. To był najtrudniejsze i najbardziej stresujące. No, ale udało się.

Jak wyglądają takie egzaminy? Co tam trzeba zaliczyć?

Trzeba był zaliczyć wszystkie techniki ratownictwa powierzchniowego plus techniki ratownictwa jaskiniowego, wszystkie węzły trzeba było oczywiście zdać pomyślnie, plus topografia wcześniej. Było tego dosyć sporo - to była część letnia. Była też część zimowa, którą zaliczaliśmy w trakcie kursu zimowego. Więc naprawdę  dużo różnych elementów, ale poszło. Dużo trenowaliśmy po godzinach z kolegami, żeby to zdać, więc generalnie też dużo się nauczyliśmy i to jest fajne.

Była jakaś taryfa ulgowa czy też wręcz przeciwnie?

Nie, tutaj nie ma mowy ani o utrudnieniach, ani o taryfach ulgowych. Byliśmy wszyscy równo traktowani, było super. Jak się umiało to się zdało, jak się nie umiało, to się nie zdało. Natomiast koledzy dopuszczali do poprawek w razie potknięć i dzięki temu mieliśmy szanse też w razie jakiś niepowodzeń poprawić to pomyślnie.

Było ci trudniej ze względu na to, że jesteś dziewczyną?

Nie, nie było. Pomimo że jestem dziewczyną, zdałam i udało mi się.

Czujesz się w takim razie dumna? Bo przechodzisz do historii - pierwsza kobieta - ratownik od 34 lat.

Tak, rozpiera mnie duma. Jeszcze niedawno nie wierzyłam, że uda mi się to zorganizować. Tym bardziej, że dopadły mnie problemy zdrowotne, ale udało mi się, bo to kwestia determinacji. A poza tym, podoba mi się ratownictwo.