Punktualnie o godzinie dziewiątej na przystani w Sromowcach - Kątach, niedaleko Zamku w Niedzicy, wystartował kolejny sezon spływu tratwami po Dunajcu. To już 76 rok flisacy pienińscy "spławiać" będą turystów osiemnastokilometrową, malowniczą trasą przełomem Dunajca.

Żeby zostać flisakiem, trzeba spełnić sporo wymagań. Przede wszystkim nie można mieć ukończonych 31 lat. Potem trzeba sobie znaleźć mistrza, z którym pływa się trzy lata. Po trzech latach można dopiero przystąpić do egzaminu na stopień flisaka. Łódź także musi spełniać odpowiednie wymagania i przed każdym sezonem są odbierane przez specjalną komisję. 

Potem trzeba nauczyć się składać tratwę. Doświadczonym flisakom zabiera to sześć, siedem minut. Po trzech latach pływania z mistrzem można dopiero przystąpić do egzaminu mistrzowskiego, który upoważnia do samodzielnego pływania, pływania przy wysokim stanie wód i wreszcie przyjmowania uczniów na naukę. Z tego wynika, że żeby móc samodzielnie pływać z turystami, musiałbym czekać do 2016 roku, a prezes Sienkiewicz mówi, że nawet do 2017, bo na najbliższy sezon przyjęli już komplet uczniów.

Bez odpowiednich uprawnień "pseudoflisak" nie zostanie wpuszczony na tratwę. Pilnuje tego dyspozytor, który czuwa cały czas na przystani i pilnuje też, by flisak był odpowiednio ubrany i trzeźwy. Każdy jest kontrolowany przed wypłynięciem. Nie jest łatwo zostać flisakiem, nie łatwa jest także ich praca. Ale mimo to stowarzyszenie flisaków ma już ponad 900 członków, a wśród nich są artyści, nauczyciele i urzędnicy. Dziennikarzy na razie nie ma. I chyba nie będzie, bo ja poszukam sobie raczej łatwiejszego zajęcia.