Janusz Kaczmarek, szef MSWiA, poinformował premiera o szwajcarskim koncie polityka lewicy. "Dziennik" ustalił, że najprawdopodobniej to rachunek na hasło Archibald, który ma należeć do byłego ministra gospodarki Jacka Piechoty. Poseł SLD, twardo zaprzecza, że ma konto w Szwajcarii.

Informator gazety związany z prokuraturą twierdzi, że na koncie miała znajdować się sześciocyfrowa suma. Rachunek na hasło Archibald miał zostać otwarty najprawdopodobniej w Coutts Banku lub EFG Banku, dla których pracował Peter Vogel - zwany bankierem lewicy. Jacek Piechota, były minister gospodarki, w rozmowie z "Dziennikiem" twierdzi, że nie miał konta w Szwajcarii, choć nie zaprzecza, że znał Vogla. Z czym się panu kojarzy hasło Archibald? - zapytał "Dziennik". Tak wabił się pies Vogla - odparł.

Piechota poznał Vogla w latach 90., kiedy był szefem sejmowej komisji łączności. Vogel pracował wtedy jako przedstawiciel holenderskiej spółki telekomunikacyjnej. W rozmowie z "Dziennikiem" Piechota przyznał, że kolejny raz spotkał się z Voglem, gdy był ministrem gospodarki, czyli po 2001 roku. Vogel poszukiwał klientów do banku. Chodziło mu o biznesmenów, którzy mają miliony na kontach. Prosił o kontakt z Aleksandrem Gudzowatym, ale mu nie pomogłem - mówi Piechota.

Jednak czy są twarde dowody na to, że Piechota ma konto w Szwajcarii? Jarosław Kaczyński rozmawiał o tym z ministrem Kaczmarkiem. Ten wypowiadał się w mediach na temat kont. Twierdził, że politycy lewicy maja tajne rachunki za granicą, a zgromadzone na nich środki prawdopodobnie pochodzą ze źródeł przestępczych. Powoływał się na wiedzę z czasów, gdy był prokuratorem krajowym, czyli do lutego 2007 r.

Jak ustalił "Dziennik", Vogel przyznał się w październiku 2005 r. w rozmowie z oficerem ABW do wizyt w siedzibie prezydenta, gdzie miał odwiedzać Marka Ungiera. Prokuratorzy znaleźli niezbite dowody, że w tym przypadku bankier mówi prawdę. Dlatego uważamy, że i w innych sprawach Vogel jest wiarygodny. Czekamy na pomoc prawną ze Szwajcarii, stamtąd mają nadejść niezbite dowody, że politycy mieli tajne konta - tłumaczy prokurator znający akta śledztwa.