Ryszard Krauze ma zostać dzisiaj przesłuchany przez warszawską prokuraturę. Biznesmen jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku dotyczącego akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. "Dziennik" twierdzi, że Ryszard Krauze mógłby ostrzegać Andrzeja Leppera przed akcją CBA z powodu debiutu giełdowego Petrolinvestu, ostatniego przedsięwzięcia Krauzego.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada tę wersję. Ale nie tylko. Od miesięcy dokładnie prześwietla inwestycje Krauzego w kazachską ropę. Z informacji "Dziennika" wynika, że podejrzenie, iż Krauze ostrzegł Andrzeja Leppera, to tylko mały epizod wielkiej gry.

5 lipca wieczorem, czyli 11 dni przed premierą Petrolinvestu na giełdzie, do hotelu Marriott, w którym mieszka i pracuje Krauze, przyjeżdża szef MSWiA Janusz Kaczmarek. ABW i prokuratura podejrzewają, że właśnie wtedy na 40. piętrze, w apartamencie 4020, Kaczmarek przekazuje Krauzemu informację: "Jutro CBA zatrzyma Leppera". Krauze przez pośrednika puszcza przeciek szefowi Samoobrony.

Jaki miałby motyw? Dlaczego postanowił ratować skórę ministra rolnictwa? Śledczy podejrzewają, że relacje Krauze - Lepper nie miały żadnego znaczenia. Biznesmen chciał po prostu, żeby do debiutu Petrolinvestu nie wybuchła żadna bomba. Byłby nią bez wątpienia kryzys rządowy wywołany wyprowadzeniem Leppera w kajdankach z gabinetu przez CBA. A kryzysy rządowe przeważnie wywołują spadek cen akcji na giełdzie. Tak przynajmniej twierdzi gazeta.

ABW zakłada, że sam przeciek i rola Krauzego nie zostałyby odkryte, gdyby nie histeryczne zachowanie Leppera. Ten zaraz po wyjściu wysłannika od Krauzego wszczął alarm, że chcą go zamknąć. Wtedy sprawa zaczęła się sypać. Ale - według ustaleń "Dziennika" - polowanie na Krauzego rozpoczęło się wiele miesięcy wcześniej. Ryszard Krauze znalazł się na celowniku służb, gdy pod koniec zeszłego roku zainwestował w strategiczny, ale ryzykowny biznes - kupił koncesję na poszukiwanie ropy w Rosji i Kazachstanie.

Funkcjonariusze ABW natychmiast zaczęli sprawdzać papiery Petrolinvestu - naftowej firmy Krauzego. W dokumentach spółki szykującej się do debiutu giełdowego agencja szukała

potwierdzenia, że płyną z niej pieniądze do polityków. Sprawdzała, dlaczego na swoje ryzykowne interesy na Wschodzie Krauze dostał duże kredyty w państwowych bankach.

Biznesmen, chętnie zatrudniający byłych polityków i ludzi tajnych służb, natychmiast zorientował się, że służby za nim chodzą. A w tym czasie jak na niczym innym zależało mu na ciszy wokół grupy Prokom. Wiosna i lato tego roku były bowiem dla Krauzego kluczowe. Biznesmen zapożyczył się i zainwestował ogromne własne pieniądze w poszukiwanie ropy.