Andrzej Pęczak w piątek wieczorem opuścił mury aresztu śledczego przy ul. Smutnej w Łodzi. Były poseł nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Powiedział tylko, że jedzie do domu. Zabrał ze sobą kilka pudeł i telewizor.

Podejrzany o korupcję Pęczak, aby wyjść na wolność, musiał wpłacić 400 tys. zł poręczenia majątkowego. Oskarżony w tej samej sprawie lobbysta Marek D. nie wpłacił kaucji w wysokości miliona złotych i pozostanie za kratkami.

Prokuratura była przeciwna wypuszczeniu oskarżonych z więzienia. Jej zdaniem na wolności mogą mataczyć w sprawie. Sąd apelacyjny odrzucił jednak te wątpliwości. Większość zabezpieczonych w sprawie dowodów to dowody tego rodzaju, że nie jest możliwy w chwili obecnej wpływ na ich treść - stwierdziła sędzia Bożena Brewczyńska.

Wobec Pęczaka zastosowano dozór policyjny. Ma też zakaz opuszczania miejsca zamieszkania. Byłemu posłowi, który będzie odpowiadał teraz z wolnej stopy, grozi 12 lat więzienia.