Kradzież z włamaniem, policyjny pościg, dachowanie samochodu i zatrzymanie - takie wydarzenia rozegrały się w nocy w podwarszawskim Wołominie. Ich "bohater", 30-letni Kamil D., wykazał się przy okazji wyjątkową… niefrasobliwością.

30-latek ukradł ze studzienki telekomunikacyjnej ponad 100 metrów kabla, odcinając przy tym łączność w wielu domach. Automatycznie generowany sygnał o usterce natychmiast trafił do policjantów. A ci, jadąc na miejsce kradzieży, minęli samochód, z którego wystawał... kabel telekomunikacyjny.

Kierowca auta rzucił się do ucieczki tak gwałtownie, że wylądował w rowie i dachował.

Po jego zatrzymaniu wyszło na jaw, że kradziony był nie tylko wystający z auta kabel, ale i sam samochód.

Kamil D. usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 10 lat więzienia.

(edbie)