"To jest oczywiste, że wybory sfałszowano" - mówi lider Białoruskiego Frontu Narodowego, Zianon Paźniak, który był gościem „Faktów”. Dziś rano Białoruska Centralna Komisja Wyborcza potwierdziła, że w wyborach prezydenckich urzędujący szef państwa Aleksandr Łukaszenka uzyskał ponad 75 procent głosów. Kandydat opozycji - Uładimir Hanczaryk - 15 procent poparcia.

Choć Łukaszenka nie dba o opinie Zachodu, mam nadzieję, że państwa zachodnie nie uznają wyniku białoruskich wyborów - mówi Zianon Paźniak: „Bardzo chcielibyśmy, żeby Zachód nie uznał tych wyborów. One zostały w brutalny i ostentacyjny sposób sfałszowane. Łukaszenka demonstracyjnie przeciwstawił się zachodniej polityce. Powiedział nawet, że wypędzi ambasadora Stanów Zjednoczonych i dla niego niepotrzebne mu jest uznanie ze strony Zachodu. Po takich fałszerstwach wątpię, żeby Zachód uznał te wybory” – uważa Paźniak. Wybory prezydenckie na Białorusi nie były demokratyczne - twierdzi z kolei przedstawiciel Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. "Nie użyłbym także słów wolne czy uczciwe" - mówi Hrair Balian. "Łukaszenka nie został jeszcze dożywotnim prezydentem, ale w niedalekiej przyszłości wszystko jest możliwe" - to chyba najciekawszy z cytat w dzisiejszej moskiewskiej prasie, która sporo miejsca poświęca wyborom na Białorusi. Więcej w relacji naszego korespondenta Andrzeja Zauchy:

"Izwiestia" piszą też, że obserwatorzy podzielili się na dwie grupy: tych, którzy sądzą, że Łukaszenka wygrał, bo wygrał i tych, którzy uważają, że wygrał, bo sfałszował wybory.

Cztery dni przed wyborami "łukaszenkowska" prasa powołując się na źródła w Moskwie poinformowała, że misja OBWE w Mińsku brała udział w tajnej operacji pod kryptonimem "Biały bocian", mającej na celu obalenie Aleksandra Łukaszenki. Według informacji prezydenckiej gazety "Sowietskaja Biełorussija" w operację antypaństwową zaangażowane są niemal wszystkie zachodnie ambasady oraz zagraniczne organizacje pozarządowe, m.in. fundacje Sorosa, Forda, Carnegie i Eberta. Na tej liście nie zabrakło też polskiej Fundacji Helsińskiej oraz polskich mediów - nadających na Białoruś "Radia Polonia" i "Radia Racyja". Większa część zajmującego 18 stron maszynopisu raportu dotyczy wywrotowej działalności mińskiej misji OBWE oraz jej szefa, niemieckiego dyplomaty Hansa-Georga Wiecka. Są to między innymi treści jego rozmów z białoruskimi opozycjonistami, a przede wszystkim plany zorganizowania niezależnego systemu podliczania głosów, poprzez co opozycja i jej mocodawcy "chcą sfałszować wyniki wyborów" - stwierdzała "Sowietskaja Biełorussija".

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa

10:30