Dziś kolejna, już czwarta debata na temat Polski w Parlamencie Europejskim. Miała być wczoraj, ale przeniesiono ją ze względu na rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.

Dziś kolejna, już czwarta debata na temat Polski w Parlamencie Europejskim. Miała być wczoraj, ale przeniesiono ją ze względu na rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.
Parlament Europejski /Daniel Kalker /PAP/EPA

Po raz pierwszy mogą pojawić się wnioski eurodeputowanych dotyczące tego, żeby Parlament Europejski wystąpił do Rady UE o nałożenie sankcji na Polskę. Nic jednak nie jest przygotowane, nie jest przewidziana nawet rezolucja, tak więc skończy się tylko na apelach - donosi korespondentka RMF FM w Brukseli.

Nowym tematem będzie kwestia ustawy o zgromadzeniach publicznych. Zwłaszcza liberałowie uważają, że planowane przez rząd zmiany ograniczają wolność zgromadzeń. 

Polski rząd wysyła do Strasburga wiceminister spraw zagranicznych Renatę Szczech. Będzie ona jednak tylko milczącym obserwatorem, natomiast bronić stanowiska polskich władz będzie prof. Ryszard Legutko PiS, który - jak dowiedziała się nasza korespondentka, wynegocjował aż osiem minut na swoje przemówienie. 

Przypomnijmy, że to będzie czwarta w tym roku debata PE na temat Polski. Ostatnia - o stanie praworządności w naszym kraju - odbyła się w Parlamencie Europejskim we wrześniu. 

Z kolei w październiku europosłowie debatowali o sytuacji kobiet w naszym Polsce w związku z trwającymi wówczas pracami w Sejmie nad propozycjami zaostrzającymi prawo dotyczące aborcji.

W styczniu Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę w sprawie praworządności w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. W czerwcu wydała opinię krytyczną wobec polskich władz, a pod koniec lipca opublikowała rekomendacje, zalecając rządowi m.in. opublikowanie i zastosowanie się do wszystkich wyroków TK. Polski rząd odpowiedział 27 października na te zalecenia, oświadczając, że są one niezasadne i nie widzi prawnych możliwości ich wdrożenia.

(mal)