Rządowa spłata kredytów mieszkaniowych - nie dla wszystkich. W czwartek Donald Tusk zapowiadał z trybuny sejmowej, że państwo przez rok będzie pokrywało zobowiązania pożyczkobiorców, którzy stracili pracę. Pieniądze miałyby pochodzić z funduszu pracy. Jak jednak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, pomoc będzie limitowana. Projekt ma być gotowy w ciągu miesiąca.

Komu rząd byłby skłonny pomóc? Jak ustalił nasz reporter, gabinet Donalda Tuska planuje wprowadzić limit: albo rząd będzie przez pewien czas spłacał kredyty bezrobotnym do pewnego poziomu, na przykład do tysiąca złotych, albo według limitu metrażu nieruchomości – rząd będzie płacił na przykład tylko za 50 metrów kwadratowych.

Jeśli ktoś wziął kredyt bardzo duży i spłaca pięć, sześć tysięcy miesięcznie, to państwo nie weźmie na siebie spłaty tak dużego kredytu. Ale tym najsłabszym, najbardziej zagrożonym chcielibyśmy pomóc w pełnym wymiarze - zapowiada Donald Tusk:

Obecnie trwają symulacje, jaki wariant wybrać i kogo uznać za ofiarę kryzysu, której należy się pomoc państwa. To właśnie precyzyjne szczegóły są w tej sprawie kluczowe. Żeby nie doprowadzić do tego, że ludzie specjalnie będą iść na bezrobocie po to, żeby państwo płaciło przez nich kredyty - mówi ekonomista Ryszard Petru.

Premier uspokaja jednak, że państwową pomoc trzeba będzie zwrócić, a spłata kredytu przez rząd będzie tylko czasowa.