Specgrupa do kontroli doraźnych, raport o stanie państwa, przyspieszenie pracy i zwiększenie liczby kontrolerów oraz zmiany kadrowe - zapowiada w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" szef NIK Marian Banaś. Prezes Najwyższej Izby Kontroli zaprowadza nowe porządki w NIK - pisze gazeta.

Utworzyliśmy specjalny wydział do kontroli doraźnych - będzie szybko reagował na sygnały o nieprawidłowościach od obywateli, dziennikarzy czy parlamentarzystów - mówi "DGP" Marian Banaś. Jak podaje gazeta, szef NIK we wrześniu przedstawi plan radykalnych zmian w działaniu instytucji. Izba ma kontrolować więcej, szybciej i bardziej dokładnie.

Według gazety kolejny pomysł Banasia to cyklicznie przygotowywany, coroczny raport o stanie państwa. NIK wykazywałaby w nim m.in. największe błędy czy zaniechania władzy. Jak mówi "DGP" Banaś, ma on objąć całościowy obraz z kontroli doraźnych i planowanych w danym roku, ale skoncentrować się na obszarach z nieprawidłowościami i "być wskazówką dla decydentów, co powinno być poprawione". Pierwszy raport, jak podaje dziennik, ma powstać w przyszłym roku i w dużej mierze brać pod lupę aktywność państwa w zwalczaniu COVID-19.

Banaś chce również, by izba pod jego kierownictwem stała się bardziej efektywna i szybsza w działaniu. W tym celu zwiększona ma być np. liczba kontrolerów, większe akcenty będą położone na kontrole doraźne. "Same kontrole zaś mają przyspieszyć - głównie za sprawą ich informatyzacji, także z wykorzystaniem rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji" - pisze "DGP".

Pytanie, na ile te zmiany okażą się realne. Przynajmniej część z nich może wymagać zmian ustawowych. Sama NIK chciałby uzyskać uprawnienia prokuratorskie, by nie polegać wyłącznie na resorcie Zbigniewa Ziobry. Ale izba jako taka nie ma inicjatywy ustawodawczej, więc musiałaby prosić o pośrednictwo parlamentarzystów. Propozycje będą analizowane, ale zapewne bez pozytywnego rozstrzygnięcia ‒ mówi gazecie Krzysztof Sobolewski z PiS.

Zmiany mogą niepokoić PiS

Jak podaje "DGP", w NIK zwiększona ma być liczba kontrolerów, a kontrole doraźne mają zyskać na znaczeniu. Dziś, pisze dziennik, NIK liczy ok. 1,7 tys. pracowników, z czego ok. 60 proc. to kontrolerzy, a reszta to administracja i obsługa. Według gazety Banaś chce zmienić te proporcje na 80 do 20 proc. na rzecz kontrolerów, a intensywne nabory w uproszczonej procedurze mają ruszyć jesienią.

Część planowanych zmian może zacząć budzić niepokój w PiS. Banaś pozostaje bowiem w otwartym konflikcie z partią rządzącą, a kreślone przez niego plany mogą świadczyć o tym, że niedługo będzie miał w ręku potężne instrumenty. Wspierany jest przy tym przez syna Jakuba, który został jego doradcą społecznym bez wynagrodzenia. Pracowników NIK niepokoją niektóre zmiany wprowadzane przez prezesa, jak wymiana kadr, zatrudnianie ludzi bez konkursów, niejasności wokół roli, jaką w izbie odgrywa jego syn. Marian Banaś przekonuje jednak, że nie ma tu mowy o jakiejkolwiek niezręczności - czytamy w dzienniku.

Być może zapowiedzią zmian w podejściu do niektórych kontroli jest to, jak NIK szykuje się do oceny Komisji Nadzoru Finansowego. Kontrolerzy mają sprawdzić, czy działania urzędu na rynku funduszy inwestycyjnych w latach 2017-2020 były legalne i rzetelne. To zapewne pokłosie wielkich afer, które wybuchły w tym czasie na rynku finansowym. Przygotowując się do kontroli, izba wysłała pismo, które trafiło do biur i domów maklerskich. Jest w nim prośba o "wyrażenie opinii na temat praktyk, ryzyka, luk, słabości, niedogodności" w działaniu KNF i obietnica, że wszystkie informacje otoczy tajemnica kontrolerska. NIK przyznaje, że takie pismo nie jest działaniem standardowym, ale było już w przeszłości wykorzystywane - informuje "DGP".