"To niebezpieczny i niedopuszczalny akt" - powiedział przywódca Palestyńczyków Jaser Arafat po ataku izraelskiej armii na Strefę Gazy. Według władz Autonomii Palestyńskiej, wojsko Izraela zaatakowało północne tereny Strefy, niszcząc posterunek policji palestyńskiej.

Według AFP Izraelczycy ostrzelali też palestyński obóz w pobliżu Rafah. W wyniku ataku ranna została młoda kobieta oraz jej trzymiesięczne dziecko. Na razie informacji o wkroczeniu do Strefy Gazy nie potwierdziły źródła w Tel Awiwie. Poinformowano jedynie, że wcześniej z okolic Beit Hanoun ostrzelano z moździerzy kibuc w Izraelu. W ataku tym nikt nie odniósł obrażeń. Napięta sytuacja utrzymuje się też na Zachodnim Brzegu Jordanu - drugim obszarze kontrolowanym przez Palestyńczyków. Wczoraj rano znaleziono tam ciała dwóch 14-letnich chłopców mieszkających na jednym z tamtejszych osiedli żydowskich. Nastolatkowie zostali ukamienowani, a ich zwłoki ukryto w jaskini. Do zabójstwa przyznała się nowa organizacja terrorystyczna - Palestyński Hezbollah. Anonimowy mężczyzna, który zadzwonił do bliskowschodniego biura agencji AFP powiedział, że ukamienowanie 14-letnich chłopców było zemstą za śmierć czteromiesięcznej palestyńskiej dziewczynki, poniedziałkowej ofiary izraelskiego ostrzału. Izraelskie tajne służby aresztowały w związku z zabójstwem 15 Palestyńczyków.

W niedzielę izraelski minister obrony Benjamin Ben-Eliezer zezwolił swojej armii na wkraczanie na obszary Autonomii Palestyńskiej, kiedy tylko dowódcy uznają, że taki krok jest niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa Izraela.

foto EPA

00:45