Były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter jest pierwszym w historii amerykańskim przywódcą, który odwiedza komunistyczną Kubę. Wczoraj Carter rozmawiał z kubańskimi dysydentami, Elizardo Sanchezem i Oswaldem Payą. Zwiedził także instalacje biotechnologiczne.

Kubańska machina propagandowa entuzjastycznie wyraża się o serdecznym przywitaniu, jakie Fidel Castro zgotował jednemu ze swych - wydawałoby się - odwiecznych wrogów.

W Waszyngtonie najwięcej kontrowersji wywołało oświadczenie Cartera. Według byłego prezydenta przedstawiciele administracji Busha zapewnili go przed wyjazdem, że nie ma dowodów na potwierdzenie, iż Hawana pomagała innym krajom w zdobyciu broni masowego rażenia. Niespełna tydzień temu podsekretarz stanu John Bolton oskarżył Kubę o prowadzenie eksperymentów z bronią biologiczną i dzielenie się swą wiedzą z wrogimi państwami. Anonimowy ekspert, na którego powołuje się dziś „The Washington Post” twierdzi, że na Kubie prowadzi się szereg eksperymentów, które mogą prowadzić w kierunku produkcji broni biologicznej. Najbardziej niepokoi fakt utrzymywania ich w tajemnicy.

Kuba utrzymuje, że w centrum w Hawanie prowadzone są badania służące jedynie nauce i celom pokojowym. Zarzuty które niedawno postawił amerykański podsekretarz stanu John Bolton kubański przywódca Fidel Castro określił mianem "kłamstw olimpijskiego wymiaru", podkreślając, że w centrum w Hawanie produkowane są szczepionki i lekarstwa, a nie broń biologiczna.

Sprawa eksperymentów przyczyni się zapewne do zwiększenia kontrowersji wokół wyjazdu Cartera na Kubę. Nie był on administracji Busha w smak, szczególnie teraz, kiedy stara się ona wypracować nową strategię wobec Fidela Castro, by zapewnić sobie poparcie licznego na Florydzie środowiska kubańskich emigrantów. Dziś Carter wygłosi oficjalne przemówienie telewizyjne do narodu kubańskiego.

06:50