Osiem osób zginęło w eksplozji bomby przed konsulatem USA w Karaczi, w Pakistanie. Według policji ładunek wybuchowy umieszczony był w samochodzie. Bomba zniszczyła mur otaczający budynek. 26 osób, w tym jeden Amerykanin, zostało rannych. Policja podejrzewa, że za zamachem stoi al-Qaeda.

Do ataku doszło o 7.15. Wybuch był bardzo silny: bomba zniszczyła część muru otaczającego konsulat USA oraz pięć zaparkowanych w środku samochodów. W okolicznych budynkach, w tym w położonym niedaleko konsulatu hotelu Marriott, powypadały z okien szyby.

Na miejscu zginęło ośmioro Pakistańczyków, rannych zostało 26 osób. Wśród poszkodowanych jest jeden Amerykanin oraz pięciu pakistańskich pracowników konsulatu. Na razie nie wiadomo, kto podłożył bombę, ale policja podejrzewa, że za zamachem stoi al-Qaeda.

Według agencji Reutera pakistańska policja już tydzień temu została ostrzeżona, że w Karaczi może dojść do zamachu bombowego. Nie miała jednak żadnych danych o potencjalnym miejscu eksplozji.

To kolejny w ciągu ostatnich miesięcy zamach terrorystyczny w Karaczi. W maju bomba podłożona w zaparkowanym samochodzie koło hotelu Sheraton zabiła 11 Francuzów i 3 Pakistańczyków. O przeprowadzenie zamachu podejrzewa się terrorystów z al-Qaedy, Osamy bin Ladena.

rys. RMF

11:35